wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 8


* Oczami Belli *

Wstałam rano z strasznym bólem głowy.
Parę chwil później znów mdłości, pobiegłam pędem do łazienki na poranną rozmowę.
Nie wychodziłam z łazienki tylko od razu poszłam wziąć zimny prysznic.
Ubrałam się i wyszłam chwiejnym krokiem z łazienki i usiadłam na łóżku a po chwili wyszła Brit w tym ze swojej łazienki.

-Kac? - powiedziała a ból przeszył mnie całą
-Ciszej ... głowa mi pęka - powiedziałam szeptem
-Przepraszam, chodź na śniadanie
-Dobra ale ciszej mów naprawdę
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do jadalni.
Zobaczyłam chłopaków i Harry'ego który nie wyglądał na człowieka z kacem.
-Siema kotko - przywitał mnie Harry i znów przeszywając ból głowy
-Ciszej, błagam was! - błagałam z całej siły
-No widzisz ja kaca nie mam - powiedział Loczek z dumą - Ale przyznasz ,że wczoraj nieźle się zabawiliśmy
-Tak a tera chce zjeść i idę znów spać - poszłam i wzięłam swoje śniadanie
Po zjedzeniu zobaczyłam ojca, przestraszyłam się bo nie wiedziałam jaka będzie jego reakcja na to ,że mam kaca bo byłam na kolacji z Harry'm.
-Chowajcie mnie - powiedziałam i poszłam pod stół
-Czego? - spytała Brit
-Mój ojciec idzie - powiedziałam i z pod stołu widziałam przerażony wyraz twarzy Loczka
Siedziałam cicho i na szczęście na stole był obrus i nie było mnie widzieć.
-Cześć Paul - przywitał się Louis
-Cześć widzieliście Bellę muszę z nią pogadać - a ja pomyślałam, czemu właśnie dziś
-Nie widzieliśmy jej dziś - powiedział Liam
-Brit?
-Kiedy ja się obudziłam to jej w pokoju nie było
-Britney widzę ,że kłamiesz - mój ojciec mówił coraz głośnie i nie wiedziałam czy dłużej wytrzymam
-Ja nie kłamie, Paul ty mnie znasz ja nie kłamie
-Jeśli Bella gdzieś się wymyka to zawsze ją kryjesz, a tera mów bo nie chce krzyczeć - nie, nie, tylko nie to
-Nie krzycz i naprawdę nie wiem
-Britney gdzie jest Bella - krzyknął
-Ciszej, łeb mi pęknie za ra! - krzyknęłam bo nie dałam rady, mój ojciec wziął obrus i zobaczył mnie
-A ty co tam robisz?
-Siedzę ale już wychodzę
Wychodząc walnęłam się w głowę i jedyne słowo jakie wydobyło się z moich ust to było Bitch Please
Usiadłam na krześle i masowałam swoją biedną głowę.
-Czuje ,że masz kaca. Gdzie się upiłaś - westchnęłam i postanowiłam ,że powiem
-Byłam wczoraj na randce z Harry'm i się upiliśmy - powiedziałam i było mi już żal Harry'ego
-To ja może już pójdę - powiedział Harry i ulotnił się na dwór
-Harry, gówniarzu wracaj! - krzyczał mój ojciec kiedy pobiegł  za nim
-Żal mi go, nie powinien tak skończyć - powiedziałam zaglądając na nimi
-Paul go nie dogoni
-A założysz się? - a chłopacy popatrzyli na mnie z przerażeniem
-A co się działo na waszej randce? - spytał Louis
-On wam opowie a ja idę spać
Poszłam do pokoju, zdjęłam spodenki i zasnęłam.

* Godzina 15:30 *

-Bella wstawaj - obudziła mnie Brit
-Tak kochanie? - spytałam zachrypniętym głosem
-Idziesz z nami na spacer?
-Jasne czekaj z resztą na mnie w holu a ja za chwilę zejdę
-Dobrze to czekamy
Wstałam i przeciągnęłam się, wzięłam ciuchy i poszłam się w nie przebrać.

Po dobrym odpoczynku miałam siły by wyjść z hotelu i głowa mnie nie bolała co było cudowne.
Zeszłam na dół gdzie czekali wszyscy łącznie ze zdrowym Harry'm.
-Mój ojciec nie zabił?
-Nie ale było groźny śmiertelne - powiedział ze strachem
-To chodźmy - powiedziałam i wyszliśmy
Przez cały czas Louis patrzył się wrogo na Harry'ego a on na niego.
Są najlepszymi kumplami a zachowują się całkiem przeciwnie.
Ja i Brit szłyśmy z tyłu i oglądałyśmy budynki, nagle ktoś mnie potrącił i upadłam mi torebka.
Zobaczyłam ,że to były jakieś nastolatki na deskorolakach.
-Ej moglibyście uważać - powiedział Louis pomagając mi podnosić rzeczy które wypadły z torebki - Może przeprosicie a nie
Dwaj chłopcy przeprosili mnie a Louis mi zaimponował.
-Dziękuje - powiedziałam
-Nie ma za co, nikt nie ma prawa tak na ciebie wpadać
-Wow brawo Louis wymyślił nowe prawo - powiedziałam i ukłoniłam się
-Dziękuje wiem jestem wielki
Szliśmy dalej i czułam ,że Harry jest dziwnie zły ale mniejsza z tym.
Około godziny 20:10 mieliśmy już iść.
-Ja zostaje - powiedziałam
-Ja też - powiedział Louis
-Spoko to siema -powiedział Zayn i reszta się też pożegnała
Poszliśmy na huśtawki tak jak przedtem, siedzieliśmy w ciszy przez jakiś czas ale to nie była krępująca cisza ani nic w ty rodzaju.
-Bella ...
-Tak Louis
-Chciałem się ciebie o coś zapytać
-To pytaj jest otwarta na pytania
-Lubisz mnie? - zaskoczyło nie to pytanie
-Jasne Louis ,że tak. Jak można ciebie nie lubić, jestem wspaniały
-Dzięki za podwyższenie samooceny
-A proszę
-I ostatnie pytanie
-C'mon
-No bo ...
-Spoko możesz pytać o co chcesz
-Pójdziesz ze mną na kolacje? - kolejna kolacja w ciągu tygodnia jest epic
-Jasne
-To o ósmej po ciebie przyjdę
-Słodko - powiedziałam i dalej rozmawiałam z Lou
O 20:40 postanowiliśmy już iść, każdy z nas wszedł do swoich pokoi.
Brit już spała a ja po chwili do niej dołączyłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz