poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 20

* Oczami Lilly *

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez nie do końca zasłonięte rolety moim i Mateusza pokoju. Nie wstając z łózka zaczęłam szukać ręką Mateusz po drugiej stronie. Moja ręka nie wyczuła chłopaka a więc leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam go przy biurku przypatrującego się w ekran laptopa z wielką uwagą. Wstałam i mocno przytuliłam go od tyłu,opierając swój podbródek na jego ramieniu.
-Cześć Kochanie.- Powied​ziałam zachrypniętym głosem. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Mateusz ruszył ramieniem w geście abym się od niego odsunęła. 
-Ej!Skarbie,o co chodzi?- Powiedzi​ałam zdezorientowana.​
-Nie wiesz? - Zapytał zły posyłając mi wrogie spojrzenie.
-No właśnie nie wiem.- Odpowiedzi​ałam.
-Tylko przyjaciel tak? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. - Warknął.
-Ale o co ci znowu chodzi?!
-Chodzi o tego całego twoje " Przyjaciela ". - Odparł i pokazał nad czym tak zawzięcie myślał. Na ekranie ukazał się portal plotkarski. W artykule było pełno moich i Zayn'a zdjęć z imprezy, na której się poznaliśmy. Zdjęcia z koncertu i z lotniska jak się kłóciliśmy. Wczorajsze pożegnanie z Zayn'em znów zaczęło zaprzątać mi głowę chociaż teraz miałam ważniejszą sprawę wśród mojej  bieganiny myśli. 
-Mateusz to nie jest tak!Wczoraj zakończyłam z nim tą chorą znajomość.- Wytłu​maczyłam mu.
-Kolejne kłamstwo? - Zapytał z ironią w głosie.
-Jakie kłamstwo?!Jak kolejne?!Nigdy w życiu cię nie okłamałam.- Powie​działam już lekko wkurzona. On  tylko się zaśmiał i zamknął laptopa. Wstał i skierował się w stronę drzwi.
-Stój!- Nakazłam.​
-Nie będziesz mi rozkazywać. - Odparł zły i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Mateusz.-wybieg​łam za nim.- Nie rozumiesz, że ja nienawidzę się z tobą kłócić. Nigdy, ale​ to nigdy w życiu cię nie okłamałam.Potrze​buję cię.- Powiedziała​m uwalniając parę łez.
-Pomyślę jeszcze o tym. - Odparł wchodząc do kuchni. Smutna i zła szczególności na Zayn'a chciałam wrócić do pokoju aby się ogarnąć.  Zrobiłam jeden krok na schodach gdy poczułam, że ktoś łapie mnie w talli. Oczywiste było to, że tym kimś był Mateusz. 
-Kocham cię i nie chcę mieć nic wspólnego z Zayn'em.- Powiedz​iałam ocierając policzkiem o jego szyje.
-To opowiedz mi co z tym Zayn'em. Po śniadaniu oczywiście. - Zaproponował z uśmiechem idąc ze mną do kuchni.
-Nie jesteś już zły?- Zapytałam odwracając się do niego. Staliśmy tak twarzą w twarz. Dzieliły nas zaledwie centymetry.
-Czy ktoś powiedział, że nie jestem zły? Jasne, że jestem ale nie mogę patrzeć jak płaczesz przeze mnie. - Powiedział całując mnie w czubek głowy. 
-Ale ja nie chcę o nim rozmawiać.-Powie​działam siadając przy stole.
-Chyba będziesz musiała bo chcę wiedzieć co ten dupek zrobił mojemu skarbu. - Odparł siadając obok mnie na sąsiednim krześle.
-Wczoraj jego przyjaciółka, któ​rą też poznałam w tym klubie wysłała do mnie Sms. Przyjechałam​ na to głupie lotnisko i chciałam się pożegnać z Zayn'em, ale on zaczął się na mnie wydzierać i miał do mnie pretensje o to,że nie powiedziałam mu,że jesteś moi chłopakiem.- Wytł​umaczyłam znów płacząc. Mateusz uniósł mój podbródek po czym wytarł większość łez. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 
-Nie przejmuj się nim. Mogłaś do mnie zadzwonić to bym go ustawił do pionu. 
-Nie! On nie jest tego wart.- Przytuliła​m się do niego. Po chwili mój telefon za wibrował. Wzięłam telefon do rąk i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła osoba przez, którą to wszystko się zaczęło. Wstałam od stołu,przechodzą​c do salonu i odebrałam telefon.
-Chciałeś sobie jeszcze pokrzyczeć?- Zapy​tałam wściekła.   
-Nie ... Lilly. To na lotnisku... strasznie przepraszam, że tak wybuchłem. Emocje wzięły górę i ... - Mówił zdenerwowany Zayn
-Co?!Jesteś bezczelny! Jeszcz​e masz czelność do mnie dzwonić?!- Krzykn​ęłam.
-Lilly błagam! Nie chce się z tobą kłócić! - Odparł błagalnym krzykiem Zayn.
-Trzeba było o tym pomyśleć wczoraj! Odkąd pojawiłeś się w moim życiu,cały czas kłócę się z Mateuszem, nie układa się nam!- Powiedziałam zła.
-Przykre, że masz tak podejrzliwego chłopaka! - Krzyknął zły.
-Nie obrażaj go,okey!
-Pffff  ... - Odparł rozbawiony całą tą sytuacją.
-Wiesz co dobra skończ. Mam cię dość! nie dzwoń do mnie już więcej, nie pisz. Po prostu zostaw mnie w spokoju i zajmij się tym swoim życiem w Londynie! - Krzyknęłam zła i się rozłączyłam. Rzuciłam telefon na łóżko a sama usiadłam na fotelu za mną. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach ze złości i może smutku ... nie wiem i nie obchodziło mnie to. Po chwili przede mną ukląkł Mateusz. Rzuciłam mu się na szyję bo mocna przytuliłam, potrzebowałam jego wsparcia w tym czasie bo to całe spotkanie Zayn'a i reszty mnie wymęczyło psychicznie.
-Kochanie idę się spotkać z kuplami. Jak chcesz to możesz iść ze mną. - Zaproponował.
-Nie dzięki. Zostanę w domu i trochę odpocznę. - Odparłam w bladym uśmiechem. Lekko musnął moje usta po czym wstał i po paru chwilach zostałam sama w domu.

* Oczami Belli *

Czekałam przed pokojem Zayn'a i oczekiwałam dobrych wieści z jego strony. Czekając słyszałam tylko jego krzyki, a sama mu mówiłam, że ma opanować swoje emocje przy rozmowie z Lilly. Po chwili wszystko ucichło a więc postanowiłam wejść. Lekko uchyliłam drzwi i ujrzałam Zayn siedzącego na łóżku. Wzięłam oddech i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
-Ktoś cię zapraszał? - Zapytał zły a ja już wiedziałam, że źle poszło.
-Nie martw się Zayn coś jeszcze wymyśle ...
-Nie! To był twój idiotyczny pomysł i jest dzięki temu jeszcze bardziej zła niż przedtem! - Krzyczał wstając z łóżka, po czym powoli zmierzał w moją stronę.
-Zayn przepraszam na prawdę. - Wydusiłam smutna i zła na siebie.
-Przeprosiny nie odzyskają mi Lilly. - Odparł. - A teraz wyjdź z moje pokoju! - Posłusznie wyszłam a on zatrzasną za mną drzwi. Zrezygnowana skierowałam się do pokoju Louis'a. Otworzyłam drzwi i ujrzałam go na łóżku z laptopem na kolanach.
-Coś się stało? Słyszałem krzyki? - Spytał nie odrywając wzroku od ekranu laptopa. - Nie odpowiedziałam i podeszłam do okna. Oparłam się o ścianę patrząc przez okno i błagałam w myślach aby to był tylko zły sen.
-Ej... Belli. - Powiedział zatroskany Lou przytulając mnie od tyłu.
-Boo Bear mówiłam ci w samolocie, że masz mnie nie nazywać Belli. - Odparłam uśmiechnięta.
-Powiedz co się stało.- Powiedział prowadzą mnie na łóżko.
-No nic się nie stało. - Skłamałam siadając mu na kolanach.
-Zayn na ciebie krzyczał? - Zapytał a ja westchnęłam i kiwnęłam głową. - Za chwilę to ja na niego na krzyczę. - Odparł zły. Już chciał iść, ale zatrzymałam go łapiąc za rękę.
-Ale zasłużyłam na to. - Westchnęłam smutna.
-Ty? Nie pozwolę aby ktoś na ciebie krzyczał. Opowiedz mi wszystko. - Zaproponował kładąc swój podbródek na moim ramienu.
-Bo chciałam jakoś pomóc Zayn'owi z Lilly a więc powiedziałam mu aby do niej zadzwonił i wszystko wyjaśnił i przeprosił ale nic z tego nie wyszło. Zayn się na mnie wydarł, że to moja wina i ... ma racje. Znów 
wszystko spieprzyłam.  
-Znów? - Spytał zaskoczony.
-To ja ich ze sobą poznałam, to ja zaprosiłam Lilli na lotnisko aby się pożegnała z nami. To maja wina, że się jeszcze bardziej pokłócili. 
-Idź do niego. - Odparł Lou patrząc mi w oczy.
-Tak i co mu powiem? 
-To co prawdziwa Bella powinna powiedzieć, czyli wygarnij mu wszystko. - Powiedział a mi ten pomysł średnio się spodobał.
-Lou nie ... znów coś spieprzę ... 
-Nic nie spieprzysz tylko postawisz na swoim ale jeśli chcesz to ja mogę z nim pogadać. - Odparł z uśmiechem dając mi kosmyk moich włosów za ucho.
-Zgoda ja pójdę.
Szybko wstałam z kolan Lou i podeszłam  w stronę drzwi, ale zawróciłam i podeszłam do Lou.
-Dzięki skarbie. Jesteś cudowny. - Powiedziałam i złożyłam na jego ustach soczysty całus. Wybiegłam z pokoju i podeszłam truchtem pod pokój Zayn'a. Wzięłam parę głębokich oddechów i powiedziałam sobie pod nosem: ' Dawaj Bella, nie możesz w takiej chwili stchórzyć. ' Weszłam bez pukania do pokoju gdzie na łóżku siedział Zayn. Na mój widok od razu mina mu zrzedła.
-Chyba coś powiedziałem!
-Zamknij się w końcu! - Nakazałam podchodząc do jego łóżka. Poczułam nagle nieopanowaną złość - Chcę ci powiedzieć, że to nie ja spieprzyłam całą tą sprawę tylko ty! Gdybyś mógł panować nad emocjami to może byś dał radę całą tą sprawę ułożyć ale nie! Bo pan Zayn nie umie wytrzymać ani sekundy bez krzyku na innych. I ja chociaż chcę ci pomóc a ty nic byś beze mnie nie zrobił tylko dalej użalałbyś się nad sobą! Dlatego się uspokój i weź w garść a nie kurwa zachowujesz się jak rozpieszczony dzieciak, za którego trzeba wszystko robić! - Krzyczałam na oszołomionego Zayn'a przy tym pozbywając się niepotrzebnych emocji. Gdy skończyłam nastała chwila ciszy po czym wyszłam z jego pokoju. Zeszłam na dół po schodach do kuchni. Nalałam sobie soku pomarańczowego i stanęłam w drzwiach spoglądając na Britney i Harry'ego wtulonych w siebie na kanapie.Chyba nie zauważyli, że idę do kuchni bo są zbytnio zajęci sobą. Co chwilę coś Harry szeptał Brit na ucho a ja byłam ciekawa co ale wiedziałam, że ona mi to powie. Później, może ... 
-Hej Bella. - Usłyszałam czyjś głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam szeroko uśmiechniętego Nialler'a.
-Ooo ... Hej Niall. - Odparłam wesoła. - Nie widziałam cię.
-Jestem jak ninja. Umiem stać się niewidzialny. - Odparł a ja wybuchłam śmiechem gdy zaczął wchodzić w ścianę.
-Chyba tak to nie działa. - Stwierdziłam przez śmiech.
-Bo mnie rozpraszasz. To twoja wina. - Odparł smutny a do kuchni wszedł Lou.
-Co robicie? - Zapytał spoglądając na smutną minę Honan'a.
-Niall pokazuje jakie moce mają 'Ninja'. - Odpowiedziałam dopijając sok i wsadzając szklankę do zmywarki. 
-Nialler ty nie potrafisz to się robi tak. - Zaśmiał się Louis i sam zaczął wpadać na ścianę. Teraz obaj się bawili w wpadanie na ścianę i udawanie Ninji.
Pomyślałam: ' Chyba zostawię tą dwójkę. ' Wychodząc z kuchni minęłam zdezorientowanego Malik'a. Spojrzałam na niego wroga i wyszłam z domu na taras. Usiadłam na krześle i przyglądałam się ulicy i mój wzrok przykuła młoda mama z dzieckiem. Śmiały się skacząc z jednej płytki chodnika na drugą. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Matka ... ta rzecz, o której marzyłam kiedy byłam mała ale nigdy się jej nie doczekałam. Zawszę zastanawiałam się czemu Britney zawszę narzekała jak jej mama kazała jej posprzątać pokój lub coś w tym stylu. Chociaż ją miała a ja nie, no miałam ale ile? Parę chwil a potem ... po prostu zginęła. 
 Moje wspominanie zostały przerwane przez krzyki dochodzące z domu. Uchyliłam lekko drzwi, tyle wystarczyło aby móc usłyszeć obelgi Zayn'a rzucane w moją stronę. Nie chciałam tam wchodzić a więc znów zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę ... żadną stronę. Chciałam znaleźć się jak najdalej od miejsca gdzie uważano mnie za tą najgorszą, chociaż tylko Zayn to okazuje ale wiem, że inni też tak myślą. Nawet pocieszania Lou mało pomagały. Moje nogi poniosły mnie do parku, moje ulubionego miejsca, w którym rozmyślam sobie lub spotykam z Britney. Usiadłam na wolnej ławce, po czym wyciągnęłam telefon i bawiłam nim się w dłoniach. Myślałam, że nikt się mną nie przejął puki nie poczułam wibracji w telefonie. Otworzyłam wiadomość od osoby, która by mnie w takim momencie nie zostawiła, Britney. ' Gdzie jesteś? W domu jest piekło a ty gdzieś zniknęłaś! '
 Przez chwilę zastanawiałam się czy jej odpisać czy raczej nie. W końcu napisałam jej gdzie jestem a nawet 10 minut nie minęło a ja już widziałam ją jak biegnie w moim kierunku. Bez słowa stanęła przede mną i patrzyła na mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Po chwili usiadła i się do mnie przytuliła.
-Nie wiesz jak tu daleko ... - Wysapała na to ja wybuchłam śmiechem. - A teraz na serio. W domu Zayn i Louis cały czas się na siebie wydzierają. Zayn'a coś napadło i zaczął cię wyzywać. Harry trzymał Louis'a a by nic nie zrobił Zayn'owi ale ja nie mogłam tak na to patrzeć a więc podeszłam do niego i ... tak trochę go uderzyłam w twarz. - Odparła trochę zawstydzona.
-Trochę go uderzyłaś? - Spytałam roześmiana.
-Noo ... może więcej niż trochę ... ale zasłużył! Nie będzie mojej najlepszej przyjaciółki wyzywał na moich oczach! - Krzyknęła wkurzona i niepodobna do mojej Britney.
-Nic mi dzisiaj nie wychodzi ... - Westchnęłam spoglądając w ziemię powstrzymując zły, które dawno nie widziały światła dziennego. 
-Ale jutro będzie lepiej. - Szepnęła.
-Może ... a może nie. Sama nie wiem czy w ogóle w moim życiu może być lepiej.
-A spotkanie mnie, Lou. Nie było tą lepszą stroną?
-Było czymś nierealnym czego nadal nie mogę wbić do swojej świadomości. - Odszeptałam patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
-Wracamy? - Spytała spoglądając na niebo, które coraz bardziej było zasłonięte przez ciemne chmury.
-Okey ... - Odparłam i wstałyśmy z ławki. Ruszyliśmy w stronę terenu wojny domowej. 
 Parę minut później staliśmy przed wejściem do domu. Nawet przed drzwiami było nadal słychać krzyki, wrzaski, obelgi i próby uspokajania. Wzięłam oddech i weszliśmy do środka. Każdy wzrok był skierowany w moją i Britney stronę. 
-O wilku mowa. - Odparł wściekły Zayn patrząc na mnie wzrokiem zabójcy ale mnie już nic nie obchodziło.
-Zayn wiem, że chcesz się mnie pozbyć... - Zaczęłam.
-I to nawet nie wiesz jak.
-Właśnie ale powiem ci tak. Nie potrzeba pistoletu aby zabić. Wystarczy odpowiednio dobrać słowa, i tak zrobiłeś. - Odparłam bez emocji. Zayn patrzył na mnie zszokowany i w niego oczach nie było nienawiści tylko ... smutek, poczucie winy? Nie wiem bo nie potrafię czytać emocji ze wzroku. Przeszłam obok niego po schodach i weszłam do pokoju Lou. Usiadłam na brzegu a tuż za drzwiami słyszałam jak ktoś biegnie a po chwili wchodzi do pokoju.
-Bella. - Usłyszałam głos Lou wypowiadającego moje i imię a po chwili siedział na ziemi u moich stóp. - Wszystko w porządku?
-Jak w najlepszym. - Odparłam z szczerym uśmiechem na ustach a Louis spojrzał na mnie zaskoczony. - No dobra ... jestem śpiąca. - Dodałam i zaczęłam się śmiać jak durna. 
-Okey ... Może jakieś leki uspokajające?
-Z chęcią i do tego kawę proszę. - Zaśmiałam się.
-Bella, skarbie coś ty kurwa brała?!
-Mąkę wdychałam! - Krzyknęłam i przez resztę wieczoru Lou śmiał się ze mnie i z moich wygłupów. 

_________________________________________________________________________

Hejka! ;D Wracam już ja! Dziękujemy serdecznie Patce za pomoc! W tym rozdziale też mi pomogła ;D Chociaż jestem zła na Patkę, że nie dała reklamy swoje bloga ;3 Dlatego ja to zrobię! Super, duper, epicki, najlepszy blog jaki w życiu czytaliście! Mam nadzieję, że klikniecie, poczytacie, dacie komenta ;D I chciałam was przeprosić, że to jedyny rozdział jaki dodałam w wakacje ale nie miałam weny! Przez całe wakacje! Mam nadzieję, że kosmici was nie porwali i jeszcze czytać będziecie ;3 Pozdro <3