niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 4


* Oczami Belli *

Nie mogłam spać przez całą noc, popatrzyłam na zegarek i była 1:20.
Wstałam i ubrałam szlafrok i wyszłam na balkon.
Te moje głupie myśli o chłopakach...
Cały czas widzę ich twarze i to było wkurzające, spojrzałam na ich balkon ale nikogo nie było.
Weszłam spowrotem do środka, nie chciałam spać a więc ubrałam się.

Wiedziałam ,że już nie zasnę a nie chciałam obudzić przypadkiem Brit.
Wyszłam z pokoju i serce zaczęło mi szybciej bić, czułam dziwny niepokój ale szłam dalej przez korytarz.
Przechodziłam obok pokoju chłopaków, nic nie słyszałam a więc pewnie spali.
Zeszłam na sam dół i dalej nie wiedziałam co robić.
Usiadłam przy stole w jadalni i patrzyłam się na zegar który stał na stole.
Westchnęłam i zachciało mi się płakać, zaciskałam pięści ,żeby żadna łza nie poleciała mi.
-Nie Bella... nie płacz - szepnęłam przez zaciśnięte zęby ale pojedyńcza łza poleciała
Szybko ją wytarłam i wyciągnęłam lusterko, popatrzyłam sobie w oczy i widziałam szklanki i znowu łzę lecącą.
Znowu ją wytarłam i poprawiłam szminkę, postanowiłam wyjść na spacer.
Chodziłam ciasnymi uliczkami i długimi ulicami.
Miasto było takie ciche, uspokoiłam myśli.
Świerze powietrze działało na mnie kojąco ale poczułam damskie perfumy.
Na ulicy nie byłam sama, stała tak jakaś kobieta.
-Hej - powiedziała dziwo po angielsku
-Hej, o tej porze na ulicy? - spytałam
-Zapytam cię o to samo - powiedziała i przyjrzałam się jej bo podeszłyśmy do lampy

-Ja ... muszę sobie coś przemyśleć - powiedziałam i spojrzałam w ziemię - A ty?
-Lubię chodzić nocą, jest spokojnie i można odpocząć od całego tego gównianego świata
-A co problemy?
-Małe ...
-Jakie?
-Upierdliwa jesteś
-Wiem to jakie problemy?
-Moja mama się pobiera z jakimś pajacem
-I ci to nie pasuje?
-Tak, i to ten koleś z którym zdradziła mojego ojca... a ty nad czym myślisz?
-Mój tata chce ,żebym zaprzyjaźniła się z jakimiś kolesiami a oni zepsuli moje relacje z nim - powiedziałam nadal patrzą się w ziemię
-To niech mu twoja mama wybije to z głowy
-Moja mama nie żyje ...
-Przepraszam ... nie wiedziałam - zakłopotała się nieznajoma
-To nic, zostawiła ojca zanim się urodziłam i chodziła z jakimś palantem. Matka umarła po porodzie a ten palant nie chciał mnie wziąć i wylądowałam w sierocińcu. Kiedy miałam 12 lat ojciec mnie odnalazł i zabrał z tam tond.
-Widzisz mój ojciec mieszka sobie gdzieś w Sydney a z matką tutaj i dwiema młodszymi siostrami i dojdzie ten idiota
-Takie jest życie... nikt nie powiedział ,że będzie proste
-Mądre słowa, jaka ja nieuprzejma mam na imię Valentina ale mów mi Tina - powiedziała
-A ja Isabella i mów mi Bella. Masz piękne imię
-Ty też, włoskie imiona są the best
-Nie wiem czemu włoskie imię ale ono mi pasii i jak widzę umiesz perfekcyjnie angielski
-Tak bo widać ,że jesteś z Wielkiej Brytanii lub USA
-Tak to widać?
-Acha
-Tak jestem z Wielkiej Brytanii a dokładnie z Londynu
-Zawsze chciałam pojechać do Londynu, słyszałam ,że ciekawe miasto
-I ludzie ciekawi
-Właśnie widać
Rozmawiałyśmy z Tiną ,aż do 3 nad ranem ale nadal nie byłam śpiąca.
Miło mi się z nią rozmawiało, mogła mnie zrozumieć.
Potrzebowałam rozmowy z kimś z zewnątrz, nie z naszego otoczenia.
-Może pójdziemy do mnie bo o tej godzinie są u mnie godziny szczytu a matka będzie się o mnie martwić?
-Jasne
Przeszliśmy przez jeszcze ciaśniejsze uliczki, szliśmy przez mosty gdy doszliśmy do ładnego, starego domu jednorodzinnego.
Weszliśmy do środka i zrozumiałam różnicę między modą włochów a Brytyjczykami.
Meble, obrazy i inne drobiazgi które wyglądały na czasy renesansu.
-Mój dom jest tak przesiąknięty starymi rzeczami pra pra pra dziadku i myślę ,że jestem w czasie renesansu
-Też się tak poczułam - powiedziałam i oglądałam wszystko dokładnie
Zobaczyłam chyba jej mamę która już się chrzontała w kuchni.
-Cześć mamo - powiedziała po włosku
-Witaj słonko
-Dzień Dobry - powiedziałam po włosku
-Mamo to moja kumpela Bella
-Witaj kochana - przywitała mnie szeroko uśmiechnięta kobieta
Wyszłyśmy z kuchni i weszliśmy na górę.
Po drodze zobaczyłam dwie małe dziewczynki zaspane <tu> <tu>.
Minęły nas bez słowa, przeszliśmy do pokoju Tiny.
-Twoje siostry nie lubią budzić się o tej porze co? - spytałam
-Tak ale same tak wstają, nikt ich nie zmusza - powiedziała
Usiadłam na krześle a Tina na drugim i tak gadałyśmy do godziny 7:10.
Postanowiłam ,że już pójdę spowrotem do hotelu.
Wyszła z domu Tiny szczęśliwa ,że mogłam się wygadać.
Poszłam wolnym krokiem przez pełne życia ulice.
Pod hotelem przybiegł do mnie ojciec a za nim 1D.
-Dziecko gdzie byłaś?
-Ale o co chodzi?
-Britney powiedziała ,że nie ma cię w pokoju o 2 w nocy
-Wyszłam się przewietrzyć i poznałam nową kumpelę - powiedziałam beztrosko
Minęłam wszystkich i poszłam do pokoju gdzie siedziała przerażona Brit w tym.

-Boże kobieto gdzie ty byłaś? - spytała i podbiegła do mnie
-Na spacerze nocnym
-Pojebało cię całkowicie?
-Tak a tera chodź na basen bo mam ochotę popływać! - powiedziałam radośnie i zaczęłam szukać stroju kąpielowego
-Zabijesz mnie - powiedziała Brit i upadła na łóżko
Nie zwróciłam na nią uwagi tylko nadal szukałam stroju, gdy go znalazłam poszłam do łazienki i ubrałam go.
Nałożyłam na to wybrany zestaw ciuchów.

Wyszłam z łazienki i spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby.
Po chwili wyszła Brit w tym i obie wyszłyśmy z pokoju.
Zeszliśmy na dół i poszliśmy na tyły hotelu gdzie był basen.
Od razu zobaczyłam One Direction ale nie przejęłam się tym.
Rozłożyliśmy się pod drzewem i zdjęłyśmy ubrania i Brit miała taki strój.

-Może znajdziesz księcia z bajki - powiedziała zadziornie Brit
-Nie ... widzę na razie samych paziów a ja chce rycerza
-Wiesz co ci się w nich nie podoba - spojrzałam jeszcze raz na każdego chłopaka na basenie a było ich sporo
-Każdy patrzy się na tyłek innej dziewczyny - powiedziałam z ironią
-Aaaa ... to nie - zaśmiałam się i weszliśmy do wody
-Weź idź po piłkę - powiedziała Brit
-Spoko
Weszłam po drabince na górę i podeszłam do naszego koca.
Schyliłam się i nad głową przeleciała mi piłka, wzięłam ją i spojrzałam ,że podbiega do mnie Louis.
Serce znowu zaczęło mi szybciej bić, kłucie w klatce piersiowej narastało.
-Przepraszam ,że prawie dostałaś ale Zayn ma niestety taki rzut - powiedział nieśmiało
-Nic się nie stało, proszę - podałam mu piłkę i wzięłam swoją
Bez słowa weszłam znowu do wody i rzuciłam piłkę Brit.
Rzucałyśmy sobie przez pół godziny i poszłyśmy na koc.
-Ej Bella pójdziesz po nasze leżaki? - spytała błagalnie
-Jasne
Poszłam na górę i wzięłam nasze rozkładane leżaki, były trochę ciężkie ale myślałam ,że dam radę.
Zeszłam na dół i znów zobaczyłam Louis'a ale tym razem z Liam'em.
-Pomóc ci? - spytał Liam
-Nie dzięki dam radę - powiedziałam
-Nie daj pomożemy ci - Louis wziął jeden a Liam drugi
Nie chciałam nic mówić więc poszłam za nimi, Brit była zaskoczona tym widokiem.
-Dzięki - powiedziałam kiedy rozłożyli nasze leżaki
-Nie ma za co - powiedzieli i poszli
-Co to miało być? - spytała Brit
-Pomogli mi bo się uparli a tera sorry idę się opalać
Położyłam się, włożyłam słuchawki do uszu i słuchałam P!nk - Just Give Me A Reason.
Poczułam w środku piosenki poczułam jak piłka uderza mnie w nogę, zdjęłam słuchawki i spojrzałam ,że to była piłka 1D.
Znowu wzięłam piłkę i zaczęłam oglądać się za którymś z chłopaków i podbiegł niestety Harry.
-Sorry Bella to moja wina za mocno rzuciłem - powiedział a z jego loków leciała woda
-Spoko ale mam nadzieję ,że za trzecim razem mnie nie uderzycie - powiedziałam z uśmiechem i podałam mu piłkę
-Ty masz pecha kobieto - powiedziała Brit kiedy Harry poszedł
-Tak niestety - powiedziałam i w tym momencie ktoś wskoczył do basenu i ochlałam mnie wodą
Byłam cała mokra i zła bo zamokły mi słuchawki i nie chciały działać.
Złapałam za torbę i leżak i poszłam.
-Może w pokoju nic mi się nie stanie - powiedziałam kiedy ubierałam koszulę
W hotelu byłam już cała ubrana i czekałam na windę bo nie miałam zamiaru chodzić bo jeszcze nogę złamię.
Kiedy winda się otworzyła weszłam do środka i w ostatniej chwili weszło 1D.
Czułam się dziwnie w ich towarzystwie, jechaliśmy a ja trzymałam się z całej siły poręczy.
Nagle winda stanęła pomiędzy piętrami, stanęłam jak wryta.
Zaczęłam klikać guzik alarmu ale nagle światło i wszystko zgasło.
Pisnęłam i uderzyłam pięścią w drzwi, wyciągnęłam telefon ale był brak zasięgu.
-Winda się zacięła - powiedział Liam
-To wiemy - powiedział z ironią Harry
-Nie ... Halo! - zaczęłam krzyczeć panicznie
-Spokojnie tylko winda się zacięła - powiedział Zayn
-Ale ty nie masz klaustrofobi! - krzyknęłam i kontynuowałam czynność
-Spokojnie wszystko będzie dobrze - próbował uspokoić mnie Harry
-Nic nie będzie dobrze, zginę tu! - waliłam pięściami w drzwi i próbowałam je otworzyć rękami
Nagle winda się zatrzęsła a ja zaczęłam krzyczeć, upadłam na ziemię i schowałam głowę między nogi.
-Dobra tera bez gławałtownych ruchów - powiedział Niall
-Ale jak wyjdziemy? - spytał Zayn
-Nie wiem ale spokojnie Bella - powiedział Louis i klękną obok mnie i położył mi swoją rękę na mojej - Masz jakiś sposób ,żeby się tak nie bała?
-Tak zawsze śpiewam - powiedziałam patrząc na niego
-To ty śpiewaj a my spróbujemy znaleźć wyjście lub pomoc - pokiwałam twierdząco głową i zaczęłam śpiewać najpierw Katy Perry - Et a potem P!nk - Just Give Me A Reason
-Jest! - krzyknął Louis
-Co gdzie wyjście - krzyknęłam radośnie
-Na górze, wejdziemy po drabinie - pokazał a ja wstałam i popatrzyłam z przerażeniem
-Nie ... nie mam rady - powiedziałam
-Dasz ... pomyśl ,że to jak skok na bandżi
-Nie pomagasz mi
-Sorry ale musisz dać radę
-Dobra
-A więc idź pierwsza
-Jaa...Jaaa
-Tak szybko będę tuż pod tobą - powiedział Lou
Podsadził mnie i weszłam na windę, chwyciłam się grabiny i zaczęłam powili wchodzić.
Po środku drogi spojrzałam w dół i zakręciło mi się w głowie.
-Nie mam rady dalej - powiedziałam i chwyciłam się jeszcze mocniej
-Dasz wierzę w ciebie Bella - powiedział Louis
Wzięłam się w sobie i zaczęłam śpiewać jedyną piosenkę jaka wpadła mi do głowy czyli piosenkę z The Ring.
Na górze wziął mnie strażak i zobaczyłam wszystkich pracowników hotelu.
Trzęsłam się cała z przerażenia, strażak dał mnie do lekarza który był na miejscu który mnie zbadał czy nic mi się nie stało.
Dał mi leki uspokajające i poczułam się lepiej, po chwili przyszła Brit i mój tata.
Ojciec przytulił mnie z całej siły a ja do niego a potem Brit.
-Boże córciu na pewno nic  ci nie jest? - spytał tak samo przerażony ojciec jak ja przed chwilą
-Nie tylko się bałam ale Louis dodał mi odwagi - powiedziałam i wzięłam oddech - A właśnie gdzie chłopacy?
-Tak u lekarza spytałem ich gdzie jesteś - więc najpierw do mnie przyszedł, ciekawe
Hotelarze zamknęli windę ,aż jej nie naprawią a ja i Brit poszłyśmy naszego pokoju.
Rozmawiałyśmy jeszcze do 22:19 poszłyśmy spać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz