czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 22 część 1.

* Oczami Britney *

 Śmiało bym mogła powiedzieć, że poprzednia noc była jedną z najgorszych jakie przeżyłam w życiu. Ten przeraźliwy ból głowy przeszywający całą czaszkę od środka, co paro minutowe wyprawy do łazienki, aby wydalić to co nie mogło usiedzieć spokojnie w żołądku.
 Na szczęście nie obudziłam Harry'ego, którego nie chciałam martwić moim stanem. Marzyłam o tym, aby również zapaść w ten oczekiwany stan co Harry, ale za nic mi się nie udało. " Co mi jest? ", pomyślałam parokrotnie w środku nocy wiercąc się na łóżku. Nigdy nie cierpiałam na bezsenność ani nigdy nie miałam żadnych problemów ze snem. Około szóstej rano w końcu rozkoszowałam się słodkim snem, na który tak długo czekałam.
 Był poranek a ja lekko zbudzałam się z kochanego snu. Leniwie otworzyłam ociężałe oczy. Promienie słoneczne lekko mnie oślepiły. Zamknęłam znów oczy, po czym przewróciłam się na plecy.
 Dotknęłam mojego brzucha, który jakoś się nie zmienił od ostatniego dnia. Po ustaleniu, że wszystko w porządku wstałam z łóżka przeciągając się. Spojrzałam na miejsce obok, Harry'ego nie było. "Pewnie jest już na śniadaniu", pomyślałam.
 Na prawdę nie chciało mi się wstawać. Najchętniej bym została w łóżku na wieki.
-Dobra, rusz dupę Britney. - Wyszeptałam sama do siebie.
 Parę minut później byłam już gotowa. Ubrana w to, uczesana tak jak miałam w zwyczaju czyli rozpuszczone włosy i delikatnie umalowana. Nie wyczuwałam, abym miała za chwilę wymiotować lub coś w tym stylu więc lekko pociągnęłam za klamkę. Od razu gdy lekko uchyliłam drzwi było słychać radosne śmiechy i krzyki wszystkich domowników. Schodząc ze schodów zaczęłam cicho ziewać. Potrzebowałam kawy i to mocnej kawy.
 Gdy weszłam do kuchni Bella i Louis wariowali śpiewając piosenkę P!nk - Raise Your Glass, która właśnie leciała w radiu. Lilly śmiała się razem z Zayn'em i Niall'em. Liam łapał się za głowę spoglądając na parę idiotów szepcząc pod nosem: "Co jeszcze wymyślą tego ranka?" Jednak jedyny widok, który mnie najbardziej interesował to mój najukochańszy loczek. Gdy mnie ujrzał od razu uśmiechnął się pokazują swoje urocze dołeczki.
-Hej wszystkim. - Przywitałam się z nimi. Każdy mi pomachał, gdyż nie przebili by się przez śpiew a raczej krzyk narwanej dwójki. Usiadłam obok Harry'ego i przytuliłam się do niego czule, po czym złożyłam na jego ustach soczysty całus.
-Co się tutaj dzieje? - Spytałam Harry'eg rozglądając się dookoła kuchni.
-Kawa ...- Westchnął biorąc łyk herbaty łapiąc mnie w talli i jeszcze bardziej przyciągając do siebie.
-Wszystko zrozumiałe ... - Westchnęłam a Harry podał mi śniadanie złożone z tostów z czekoladą. Bomba kaloryczna, którą musiałam przełknąć przez gulę w gardle, która nagle się pojawiła. Harry spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami a ja odpowiedziałam mu sztucznym uśmiechem. Nie miałam ochoty na jedzenie tylko na kawę, ale bałam się podejść do dwójki debili, którzy stali obok na przejściu do cudownego napoju. "Będę musiała obejść się smakiem i błagać aby moja twarz nagle nie znalazła się w tostach", pomyślałam uśmiechając się do talerza.
-Britney! - Krzyknęła zaskoczona Bella gdy brałam kęs tosta. -Od kiedy tu jesteś? - Zaśmiałam się ironicznie. Oh... Bella i ta jej spostrzegawczość.
-Mniej niż pięć minut. - Westchnęłam rozbawiona jej zaskoczeniem jakby pierwszy raz mnie na oczy widziała. Wzięła łyk soku pomarańczowego i zaczęła nad czymś dumać. -Dajcie kamerę, Bella nad czymś myśli. - Zaśmiałam się ze wszystkimi. Bella się zmieszała i odstawiła kubek z sokiem na blat.
-Britney możemy pogadać w cztery oczy? - Zapytała poważnie patrząc na mnie przeszywając zimnym spojrzeniem swoich niebieskich oczu. Każdy spojrzał na mnie z lekkim przestrachem. "Co ja znowu zrobiłam", zapytałam samą siebie w duchu.
 Wstałam z krzesła i ruszyłam za Bellą do salonu. Usiedliśmy na kanapie a ona wbiła we mnie wzrok pełen współczucia i troski. Jaka szybka zmiana nastroju. Co się mogło stać takiego, że musi ze mną porozmawiać na osobności. Czułam się jak na rozmowie o pracę.
-Wszystko w porządku? - Zapytała szeptem.
-Tak... - Rzekłam tak samo cicho jak ona. Prawdopodobnie chciała aby nikt nas nie usłyszał.
-Jakoś mi się nie wydaje. - Syknęła oschle. Nie podobały mi się te zmiany nastroju. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co chodzi.
-O co ci chodzi? - Zapytałam tym razem nie szeptem.
-Cały czas się ze mnie naśmiewasz. - Oznajmiła zła walą
c prosto z mostu. - Nie ważne co zrobię to ty się ze mnie naśmiewasz i mnie poniżasz! - Krzyknęła wściekła. W jej oczach płonął ogień wściekłości jaki nigdy u niej nie widziałam.
-To był tylko żart. - Rzekłam przepraszająco.
-Jakoś mało śmieszny. - Odparła ironicznie.
-Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam, że tak o tym myślisz. - Wybełkotałam zaskoczona.
-"Dajcie kamerę, Bella nad czymś myśli." - Zacytowała moją poprzednią myśl.
-Bella nie obrażaj się. - Nakazałam lekko tracą kontrolę nad sytuacją.
-Nie będziesz mi do jasnej cholery rozkazywać! - Krzyknęła. - Mam w dupie taką przyjaźń, w której jedno jest tą wspaniałą a druga to tylko idiotka, z której można się pośmiać! - Jej słowa raniły bardziej niż cięcia żyletek. Tak sądziła? Nigdy tak nie było i będzie!
-Ale...
-Żadne "Ale"! Zawsze ja byłam ta gorsza, teraz już nie pozwolę traktować się jak śmiecia! - Krzyczała dwa razy głośniej niż zwykle. Czułam się jakby za ścianą nie było Harry'ego, Louis'a, Liam'a, Niall'a, Zayn'a i Lilly. Wpatrywałam się w nią tępo nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje. Chciałam krzyczeć, ale żółć w gardle całkowicie nie pozwalała wydobyć z siebie choćby jęknięcie.
-Koniec tej całej przyjaźni. - Wrzasnęła. Czułam jakbym spadała w ciemną otchłań. Bella nie mogła... Przecież...
-Bella... - Wybełkotałam czując słone łzy cisnące się w moich jeszcze zaspanych oczach. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko odeszła patrząc na mnie z pogardą. Wszystko zaczęło się rozmywać. Teraz rzeczywiście otaczała mnie ciemność. Zacisnęłam powieki ze wszystkich sił podwijając kolana pod brodę i chowając głowę. Chciałam zmienić się w mały punkt w tych ciemnościach i tak zmniejszać się, aż w końcu zniknę.
 Chwilę później gwałtownie otworzyłam przy tym głośno nabrałam powietrze powstrzymując przerażony krzyk. Leżałam tak chwilę ciężko dysząc. Dopiero po paru chwilach doszło do mnie, że to był koszmar. Mój pierwszy koszmar w życiu a w roli głównej Bella, cudownie.
 Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i gorączkowo lustrowałam pokój czy coś się zmieniło jednak niczego nie odkryłam. Powoli wstałam, lecz od razu zakręciło mi się w głowie. Podparłam się szafki nocnej i złapałam za czoło biorąc kilka głębokich wdechów. Gdy zawroty minęły podreptałam do łazienki.
 Spojrzałam w swoje odbicie i doznałam szoku. Wyglądałam jak po ostrej nocy. Włosy sterczały we wszystkie strony trochę mokre od potu i łez, które lały się ze mnie niemiłosiernie kiedy przeżywałam koszmar. Musiałam wziąć długi oczyszczający prysznic.
 Kilka minut później ubrana w to co mi się śniło, uczesana i umalowana tak samo wyszłam z łazienki. Spojrzałam na łóżko ze wstydem. Było całe mokre od mojego potu i łez. Postanowiłam zmienić pościel. Po zdjęciu starej i założeniu nowej pościeli wyszłam ostrożnie z pokoju. Ze strachem uznałam, że znów słyszę wesołe krzyki i wydobywające się z radia dźwięki piosenki P!nk. Ostrożnie robiąc kolejne kroki po schodach zastanawiałam się czy to czasem nie był sen proroczy. Wiele razy o tym słyszałam od Belli i kilku znajomych ze szkoły, którzy to przeżyli i ja właśnie miałam to przeżyć.
 Zawahałam się czy wejść do kuchni czy nie. Trudne pytanie. Jednak po przemyśleniu wszystkich za i przeciw zwyciężył głód ciekawości co się stanie. Weszłam do kuchni z udawaną radością. Kuchnia nie różniła się właściwie niczym od mojego snu. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz po plecach. Zlustrowałam kuchnię szukając czegoś niepokojącego jednak wszystko po staremu. Louis i Bella byli pogrążeni w wspólnych wygłupach, Lilly, Zayn i Niall się z nich śmiali i tylko jedna postać wyglądała na przygaszoną. Mój Harry. Jednak po chwili się odwrócił w moją stronę i uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Hej wszystkim. - Przywitałam się cała w skowronkach nie spuszczając wzroku z Harry'ego a on ze mnie. Usiadłam koło loczka, który mocno mnie przytulił i obdarzył czułym pocałunkiem. Ten był jeszcze lepszy niż we śnie, o wiele lepszy.
-Co się tutaj dzieje? - Spytałam i poczułam się jakbym odgrywała przedstawienie a przed paroma minutami odbyła się próba generalna.
-Kawa... - Westchnął popijając herbatę i ( tak jak w śnie ) złapał mnie w talli by mnie przyciągnąć bliżej siebie. Po chwili podsunął mi pod nos talerz z tostami... Tak. Nie chciałam jeść bo wiedziałam, że za chwilę to się stanie a tego nie chciałam. Wpadłam na pomysł. Nie zaczęłam jeść tylko wygodnie oparłam się o tors chłopaka i czekałam. Bella zdała sobie sprawę z mojej obecności gdy brałam gryz tosta a więc nie wezmę go nawet do dłoni. Mimo poirytowanego żołądka, który oczekiwał strawy siedziałam cicho jakby nic się nie stało i nie była głodna. Zamknęłam na chwilę oczy ciesząc się spokojem.
-Britney! - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Otworzyłam gwałtownie oczy i wpatrywałam się w nią przerażona. Nic nie zjadłam! Jak ona może, to nie tak powinno być! - Od kiedy ty tu jesteś? - Serce zabiło mi szybciej.
-Od jakiś pięciu minut. - Wybakałam. Jestem na przegranym polu. Bella chwyciła szklankę i wzięła łyk a ja zasznurowałam usta by nic z nich się nie wydobyło. Tak jak przedtem Bella się nad czym zastanawiała i spoważniała, po czym spojrzała na mnie przeszywając mnie tym swoim spojrzeniem. Zachciało mi się płakać.
-Britney możemy pogadać w cztery oczy? - Te słowa były jak wyrok śmierci. W odpowiedzi kiwnęłam powoli głową a ona obdarzyła mnie uśmiechem pełnym troski. Ostrożnie wstałam na drżących nogach i podążałam za moją przyjaciółką, która za chwilę się stanie moją byłą przyjaciółką. Co mnie zdziwiło nie zostaliśmy w salonie tylko weszliśmy do schodach na piętro i do pokoju jej i Lou. Otworzyła mi drzwi i przepuściła w drzwiach. W pokoju panował pół mrok z powodu zasłoniętych rolet. Bałagan był tylko spowodowany przez Louis'a, gdyż wszędzie rozpoznałam jego ukochane koszulki w paski i kolorowe spodnie, z którymi się nie rozstawał przez całe wakacje.
 Bella zamknęła drzwi i usiadła na łóżku opierając się o jego za głowie. Poklepała przyjaźnie miejsce obok siebie dając mi do świadomości abym usiadła. Tak też zrobiłam. Teraz czekałam na najgorsze.
-Wszystko w porządku? - Zapytała szeptem a ja nie mogłam. Wybuchłam.
-Przepraszam! - Prawie, że krzyknęłam łamiącym się głosem. - Przepraszam, że tak cię traktuje. Nie wiedziałam, że ciebie to boli. Na prawdę się poprawie. Obiecuję, ale nie zostawiaj mnie! - Panicznie krzyczałam a policzkach lały się łzy. Nie przypuszczałam, że mogę tak wybuchnąć histerią. Dziewczyna patrzyła na mnie wystraszona jakby nie wiedziała o co mi chodzi. Rozszlochałam się już na dobre.
-Britney. - Wyszeptała wystraszona obejmując mnie ramieniem.
Przytuliłam się do niej a ona kilka razy pocałowała moje włosy a ja zaczęłam się uspokajać. Skąd u mnie taka histeria? To z powodu, że mogłam stracić najbliższą mi osobę w życiu. Osobę, która wie o mnie wszystko i tylko ona potrafi mnie pocieszyć?
-Cii... - Szeptała nie puszczając mnie. Ten szept. Charakterystyczny, łagodny i wypełniony po brzegi troską. Czułam się bezpieczniej w jej ramionach. - Jeśli tak jest ci źle z tego powodu, że w nocy mnie obudziłaś to nic. I tak nie mogłam spać... Louis chrapał. - Zaśmiała się cicho a ja wzdrygłam się. O to chodziło?
-Nie... Nie jesteś na mnie wściekła? - Zapytałam zaskoczona podnosząc wzrok by na nią spojrzeć. Jej spojrzenie było takie spokojnie, że aż ja zaczęłam się uspokajać.
-Za to, że mnie obudziłaś? Jasne, że nie. Czemu niby miałam? - Zapytała szukając czegoś na mojej twarzy. Jakieś emocji, która mogłaby jej pomóc w odkryciu mojego zachowania. - Brit, co się dzieje? - Zapytała poważnie a ja powoli zaczęłam opowiadać jej sen ze szczegółami. Patrzyła na mnie badawczo wchłonąć wszystkie moje słowa jak gąbka.
-Miałabym cię za to znienawidzić? - Zapytała rozbawiona moim głupim snem. Spuściłam głowę a ona w odpowiedzi mocniej mnie przytuliła. - Ach... Britney. Ty? miałbyś mnie upokorzyć? Sama świetnie sobie daję radę. - Przyznała i wybuchłam śmiechem razem z nią.
-To po co chciałaś pogadać? - Zapytałam gdy już się uspokoiłyśmy.
-W nocy gdy mnie obudziła w spółce z panem "Ja wcale nie chrapię" widziałam, że szłaś do kuchni po picie a gdy wracałaś to niedokładnie zamknęłaś drzwi i słyszałam, że prawię całą noc nie spałaś tylko wymiotowałaś. Dlatego chciałam się spytać czy idziesz z nami na imprezę do Ed'a?
-Ed'a? - Powtórzyłam zdziwiona. Nie znam żadnego Ed'a.
-Ed Sheeran. Przyjaciel chłopaków, dzisiaj urządza małą imprezę u siebie i jesteśmy zaproszeni. Dlatego chciałam się spytać czy jesteś na siłach by iść? - Wytłumaczyła mi wszystko. - Jeśli nie chcesz iść to ja zostanę z tobą.
-Jasne, że idę! - Zawołałam z entuzjazmem.  Moja przyjaciółka odpowiedziała szerokim uśmiechem. Pewnie nie szło jej by to na rękę gdyby musiała się ze mną nudzić tutaj.
-Zayn mówił, że poznamy wielu nowych ludzi w tym Danielle, dziewczynę Liam'a.
-Super! - Jeszcze głośnie z zawołałam.
 Byłam taka szczęśliwa. Między Bellą a mną wszystko po staremu i nie musiałam się martwić, że coś się stanie. Trudno doprowadzić do stanu aby Bella kogoś nienawidziła. Była zbyt troskliwą osobą na nienawidzenie każdego dupka w okolicy, jak to zawsze powtarza: "Nie jest dupkiem. Pewnie jest niekochany i trzeba mu pokazać co to znaczy miłość". Niestety tak najczęściej chłopacy łamali jej serca. Jednak nie poddawała się i brnęła dalej w swoim postanowieniu.
 Po kilku minutach rozmów na temat ubrania się nadchodzącą imprezę postanowiłyśmy wrócić na śniadanie. Jeszcze musiałyśmy się przyszykować.
-Bella. - Zaczęłam gdy już byłyśmy prawie pod drzwiami.
-Tak? - Spytała nie zatrzymując się.
-Musicie tutaj na serio posprzątać. - Wycedziłam i obie wybuchłyśmy śmiechem wychodząc z pokoju.

__________________________________________________________________________

Hejka! ;D Rozdział napisany! kolejna część pojawi się wkrótce bo mam od jakiegoś czasu dużo weny ;> Proszę o komentarze bo dają motywację do pisania! ;D

środa, 2 października 2013

Rozdział 21

* Oczami Zayn'a * 
 Śpiew ptaków zaczął wybudzać mnie z głębokiego snu własnie wtedy gdy nie chciałem się budzić.
 Wczorajszy dzień należał do tych, które mogły się nigdy się nie zdarzyć i bym za nimi na pewno nie tęsknił. Wczorajsza kłótnia z Bellą, Lousi'em i innymi była męcząca psychicznie, ale najbardziej zabolała mnie poranna rozmowa z Lilly ... Czemu musi mi na niej tak zależeć?! Jest tysiące innych dziewczyn a musiała mi się spodobać właśnie taka, która ma chłopaka i mieszka kilkaset kilometrów ode mnie?
W niej było coś wyjątkowego ... Coś innego co mnie do niej przyciągało. Była piękną dziewczyna w środku i na zewnątrz. Błękit jej tęczówek hipnotyzował gdy tylko spojrzałem w nie. Nie mogłem powstrzymać śmiechu po usłyszeniu jej uroczeniu chichotu, a gdy tańczyliśmy na tej pamiętnej imprezie ... Ach. Nie da się opisać tego uczucia.
 Kiedy wyszedłem z łózka, chwyciłem​ za mój telefon i ujrzałem śliczną, rozpromienioną twarz Lilly. Tak miałem jej zdjęcie na tapecie abym zawszę mógł rano spojrzeć w telefon, po czym zacząć się uśmiechać sam do siebie. To zdjęcie dawało siłę by przebrnąć dzień.
 Drżącymi dłońmi wybrałem jej numer. Jeden sygnał ... drugi sygnał ... i odebrała.
-Proszę? - Powiedz​iała zaspanym głosem.
-Li-Lilly. - Odparłem jąkając się.
-Boże! Człowieku ile razy mam ci jeszcze mówić, że nie mamy o czym rozmawiać! - Powiedziała wkurzona kiedy usłyszała mój głos.
-Lilly to co zdarzyło się wczoraj... Przepraszam! Zachowałem się jak całkowita ciota! Nie chce się z tobą kłócić przecież to wiesz! Zależy mi na tobie. - Powiedziałem a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Zayn, do jasnej cholery! Mam dość tego jak mnie traktujesz! - Powie​działa nadal zła.
-To dlatego, że nie daję rady ... Czasami emocje biorą górę i ... wiesz. - Wydusiłem z siebie uwalniając pojedyncze krople łez.
-Trzeba się zastanowić nad tym parę razy za nim się to powie. - Powiedziała powoli uspakajając się.
-Najpierw mówię potem myślę, taka moja wada. - Powiedziałem śmiejąc się pod nosem. - Lilly, ja żałuję wszystkiego co powiedziałem złego przez telefon, w Polsce. Gdziekolwiek! - Dopowiedziałem poważnie.
-O ci tak na prawdę chodzi? Zayn nie rozumiem cie. Myślałam,że jesteś na prawdę fajnym chłopakiem, ale cała ta akcja....- Powied​ziała dość poważnie.
-Jestem pełen wad i przykro mi, że nie jestem ideałem bo może wtedy by się to inaczej ułożyło... Chcę tylko abyś wiedziała, że jest mi przykro. Nie musisz przyjąć przeprosin ale musiałem ci to powiedzieć i powiem to jeszcze raz. Przepraszam za wszystkie złe rzeczy jakie ci zrobiłem i za te dni, które przecierpiałaś przeze mnie. - Powiedziałem poważnie zaciskając pięści.
-Zayn, dlaczego ci tak na mnie zależy? - Zapytała. Chyba nie mogę powiedzieć jej prawdy. Ona ma chłopaka. Wyśmieje mnie, że robię sobie nadzieję.
-Emmm ... Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i ... zależy mi na tobie. Znamy się parę dni, ale nie mógłbym zrezygnować z takiej przyjaciółki jak ty. - Odparłem błagając w duchu aby nagle nie wyskoczyć ze słowami " Kocham cię ".
-Może powiesz mi dlaczego tak bardzo się wkurzyłeś kiedy dowiedziałeś się o Mateuszu? - Zapytała.
-Hmmm ... Bo nie powiedziałaś mi o nim na początku. Nie wiem czemu ale poczułem się oszukany ... - Odparłem.
-Zayn, czuje się tak jakbyś ukrywał przede mną jakiś fakt...- Powiedzia​ła ze smutkiem w głosie.
-Nie! Nic nie ukrywam. Przed tobą, nigdy. - Powiedziałem z lekkim grymasem na twarzy.
-Teraz to ja czuje się oszukana - Powiedziała spokojnie. Rozmaw​iam z nią już od pięciu minut. Ciesze się ,że mogę usłyszeć jej głos, i że rozmawiamy spokojnie.
-Ehhhhh ... Dobra ... ukrywam coś przed tobą ale na razie nie mogę ci tego powiedzieć ... to jeszcze nie czas. - Powiedziałem zakłopotany drapiąc się po głowie.
-Ploooosie.... - Prosiła uroczym głosikiem, któremu nie mogłem się oprzeć. Niestety musiałem przed nią ukrywać prawdę.
-Spokojnie dowiesz się. Obiecuję ci to. - Wyszeptałem do słuchawki.
-Zayn, przeprasza​m za to, że tak ma ciebie krzyczałam. - Powi​edziała z poczuciem winny w głosie po krótkiej chwili ciszy.
-Nie musisz za nic przepraszać. To ja zachowałem się jak debil.
-Między nami już wszystko okey, tak? - Zapytała z nadzieją w głosie.
-To zależy od ciebie. Jeśli chcesz mogę zniknąć i już nie wracać albo być twoim kumplem na dobre i złe. - Zaśmiałem się.
-Czyli nie chcesz się ze mną przyjaźnić? - Zapytała z udawanym smutkiem.
-Żartujesz? Oczywiście, że chce! - Krzyknąłem szczęśliwy.
 Po mojej odpowiedzi usłyszałem jej uroczy śmiech. Lecz po chwili w tle słychać było męskie krzyki. Rozpoznałem głos Mateusza, ale nie rozumiałem o czym mówi, ponieważ nie rozumiem polskiego.
-Lilly? Lilly!? - Krzyczałem a dziewczyna nie odpowiedziała. Po chwili się rozłączyła a ja nadal krzyczałem do słuchawki jej imię.
Przez chwilę patrzyłem wystraszony na telefon, po czym zaczął wibrować a na ekranie ukazało się zdjęcie Lilly. Bez zastanowienia odebrałem.
-Lilly? Lilly, co się stało? - Zapytałem przerażony.
-Dzień Dobry, Panie Malik.- Usłyszałe​m męski głos.
-Emmm ... Dzień ... Dobry... - Powiedziałem zdezorientowany.​ - Z kim mam przyjemność?
-To ja Mateusz. - Powiedz​iał, a po jego tonie głosu można było wyczuć, że się uśmiecha.
-Ach ... To ty. - Odparłem, a w moim głosie było wyczuwalne obrzydzenie. - Mogę Lilly do telefonu? - Dopowiedziałem.
-Posłuchaj gnoju.Jeszcze raz do niej zadzwonisz, a zrobię z twoją buźką coś złego. - Warknął do mnie.
-Już się boję! - Zaśmiałem się. - Nie będziesz mi frajerze rozkazywać.
-To jej coś zrobię. - Powiedzi​ał szeptem.
-Zayn! - Usłyszałem rozpłakany głos Lilly.
-Lilly! - Krzyknąłem pełen emocji. - Tylko ją tknij to mnie popamiętasz!
-A jeżeli już to zrobiłem? - Zapyta​ł, a w tle cały czas było słychać rozpaczliwe krzyki Lilly.
-Coś jej kurwa zrobił! - Krzyknąłem waląc dłonią w ścianę.
-Zayn, pomóż mi! Zayn! - Nie odpowiedział mi on tylko Lilly.
-Pożałujesz tego! Lilly nie bój się! - Krzyczałem podczas ubierania na siebie reszty garderoby.
-Już się boję. - Zaśmiał się po czym rozłączył się.
-Kurwa ... Lilly... - Wyszeptałem, po czym wybiegłem z pokoju wybierając numer Paul'a.
-Hallo? - Usłyszałem głos naszego menadżera po paru chwilach.
-Paul potrzebuję samolotu teraz! Do Polski, jak najszybciej! - Krzyczałem a reszta domowników patrzyła się na mnie ze zdziwieniem jak ubierałem buty.
-Ale po co, Zayn? - Zapytał zdezorientowany.​
-Po prostu jakiś załatw! Jak już to zrobisz to zadzwoń do mnie. - Odparłem, po czym rozłączyłem się.
-Zayn,co się dzieje ? - Zapytał Liam.
-Lilly ... Mateusz ... Muszę jechać bo on jej coś zrobi. Boże! Gdyby mnie nie poznała to by się to nie stało! - Krzyczałem rozglądając się po domu, a łzy powoli zlatywały w dół twarzy.
-Stary, uspokój się. Usiądź i opowiedz wszystko od początku. - Nakaza​ł Lou przytulając, przerażoną Bellę.
-Nie ma czasu! Muszę lecieć do Polski! Powiedział, że ją skrzywdzi ... albo już to zrobił. Nie wiem, ale muszę tam lecieć!
Nie czekając na nic, w tym na Paul'a wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu kierując się na lotnisko. Przez całą drogę próbowałem dodzwonić się do Lilly, ale miała wyłączony telefon.
Dojechałem na lotnisko i wsiadłem do samolotu. Przez całą drogę, nie mogłem usiedzieć w miejscu.



***

 W końcu po jakichś 2,5 godzinach doleciałem do Polski.
Wysiadłem z samolotu i zacząłem biec w stronę bloku gdzie mieszała Lilly i Mateusza, który znajdował się niedaleko lotniska.
Gdy dotarłem pod drzwi próbowałem wejść, niestety była zamknięte. Zacząłem walić z całej siły w drzwi i wrzeszczeć aby otworzył.
Słyszałem krzyki Lilly i jej płacz.
 Rozbiegłem się i parę razy próbowałem wyważyć drzwi. Za trzecim razem się udało.
Na ziemi zobaczyłem Lilly, która miała trochę krwi na sobie. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem uspokajając ją przez chwilę. Miała lekko pocięte ręce, z których sączyła się krew.
-Lilly szybko chodź. Musimy stąd uciekać. Zabiorę cię do Londynu i tam będziesz bezpieczna. - Wyszeptałem.
-Zayn...Uciekaj stąd. Idź, on tu jest. Proszę cię idź stąd. - Błagała cały czas płacząc.
Usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Mateusza, a po chwili uderzył mnie czymś twardym w głowę. Nie mogłem tego uniknąć, ponieważ by Lilly dostała a na to nie mogłem pozwolić. Oszołomiony upadłem na ziemię obok przerażonej dziewczyny, która zaczęła krzyczeć po moim upadku.
-Zayn! Zayn, nie zamykaj oczu słyszysz! - Krzyczała.
-Zayn, Zayn. Nie zamykaj oczu słyszysz!- Odparł Mateusz udając głos Lilly, a po chwili pociągnął ją za włosy śmiejąc się.
 Z resztkami sił podniosłem się z ziemi i rzuciłem się na Mateusza. Zaczęliśmy bójkę.
-Lilly uciekaj! Biegnij na lotnisko ... Leć do Londynu! - Krzyczałem okładany po twarzy pięściami przez Mateusza.
-Zayn! - Krzyczała przez płacz.

-Już!!!- Wrzasnąłem uderzając Mateusza najmocniej jak mogłem. Lilly jak kazałem wybiegła z mieszkania. 
 Przywaliłem jeszcze parę razy chłopakowi w twarz, aż stracił przytomność. Nie patrząc na nic wybiegłem z mieszkania. Przed​ klatką spotkałem Lily, która siedziała skulona na zimnej podłodze.
-Lilly spokojnie. Jestem tu ... - Wyszeptałem obejmując ją czule. - Już nie musisz się go bać...
-On...On mnie... - Wybuchnę​ła płaczem.
-Ciii ... On ci już nic nigdy nie zrobi. Ja o to zadbam. - Wyszeptałem.
-Ale on...on mnie...zgwał - zgw​ałcił. - Mocno przytuliła się do mnie, mocząc moją brudną od krwi koszulę.
Żadne słowo nie wydobyło się z moich ust. Odebrało mi mowę, łzy znów pociekły ale tym razem słychać było mój cichy szloch.
-Boże ... - Wydusiłem. - To ... To moja wina.
-Nie możesz się obwiniać. - Nie spojrzała nawet na mnie, bała się.
-Muszę.... Gdybyś mnie nie poznała to nic by się stało ... Przepraszam. - Wydusiłem poprzez gulę w gardle, która nie pozwalała mi mówić.
-Poznanie ciebie myło czymś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - Wyszept​ała.
-Mógłbym powiedzieć to samo... - Powiedziałem po czym rozluźniłem uścisk. - Pójdę po twoje rzeczy, okay? - Spytałem patrząc się na jej spuszczoną głowę.
-Nie, nie wracaj tam. - Poprosiła mnie.
-Nic mi się nie stanie. Za chwilę wrócę, obiecuje. - Odparłem podnosząc jej podbródek ku górze.
-Ale Zayn... - Usłyszał​em kiedy szedłem z powrotem do środka.
Mateusz nadal leżał na ziemi, a obok niego było pełno krwi. Podszedłem do niego i odwróciłem go na plecy. Sprawdziłem puls i jeszcze żył ... Niestety.
 Chętnie bym go dobił, aby już nie wstał, ale powstrzymałem. Podniosłem się z ziemi i wszedłem do ich pokoju.
 Zacząłem szybko pakować rzeczy Lilly do torby, którą znalazłem pod łóżkiem. Kiedy już wszystko spakowałem wróciłem do dziewczyny.
-Widzisz? Jestem cały i zdrów. - Odparłem pomagając dziewczynie wstać. Mocno objęła mnie.
-Chodźmy szybko. - Powiedzi​ała. Zamknąłem drzwi od mieszkania, po czym wyszliśmy z klatki.
 Szybkim krokiem skierowaliśmy się na lotnisko. Przez całą drogę ludzie przyglądali nam się z obrzydzeniem, przerażeniem i ciekawością. To zrozumiałe, przecież byliśmy cali w krwi, a w Polsce raczej takiego widoku nie widują codziennie. 
 Lilly przez całą drogę była mocno wtulona we mnie. Cała się trzęsła i nadal była przerażona.
 W końcu wsiedliśmy do samolotu. Lilly była ... inna niż zwykle.No nie dziwie się jej.Wpatrywała się bez emocji w szybę. 
-Nad czym tak myślisz jeśli mogę spytać? - Zwróciłem się do niej z miękkim i opiekuńczym głosem. Nie odpowiedziała mi. Nie odzywała się odkąd wyszliśmy z mieszkania. 
 Martwiłem się, ale nie wiedziałem co mam powiedzieć. Słabo mi idzie rozmowa z dziewczynami jak już zdałem sobie sprawę, ale jeszcze po takim zdarzeniu musiałem ostrożnie dobierać słowa.
-Lilly. Wiem, że jeszcze się boisz po tym wszystkim, ale porozmawiaj ze mną. Martwię się o ciebie. - Szepnąłem parę centymetrów od jej ucha. Wzdrygnęła,bała się mnie. Przełknąłem nerwowo ślinę i się od niej odsunąłem. Nie wiedziałem co mam robić. Usłyszałem jej cichy płacz .Jak można wyrządzić krzywdę tak ślicznej i kochanej dziewczynie. Jest​ delikatna i bezbronna, nie potrafiła się bronić.
-Lilly ... -Wyszeptałem nie przybliżając się do niej. -Nie płacz. Wszystko się ułoży, zaczniesz ze mn ... z nami nowe życie. - Szybko się poprawiłem.
-Co się ułoży ? Zayn, czy ty słyszy co mówisz ?- Powiedziała cichym, zapłakany​m głosem nie patrząc na mnie.
-Tak słyszę i myślę, że pierwszy raz od jakiegoś czasu jak mówię coś z sensem. - Wyszeptałem patrząc jej w oczy z lekkim uśmiechem.
-Z sensem? Jakim kurwa sensem?! On mnie znajdzie. Zrobi to co zrobił dziś... - Widziałe​m,że powstrzymywała się od płaczu.
-Po moim trupie. Nawet cię nie tknie. Obiecuję ci to, będę cię chronił przed nim. - Chwyciłem ją delikatnie za jedną rękę, której o dziwo nie zabrała.
-Nie mogę z wami mieszkać. - Wyszep​tała po chwili.
-Dlaczego? - Zapytałem zaskoczony
.
-Nie mogę. Nie chcę być ciężarem. Znajdę pracę i wynajmę coś małego. - Powiedzi​ała poważnie.
-Nie jesteś żadnym ciężarem. Wszyscy się ucieszą i prawdopodobnie Britney i Bella nie dadzą ci tak po prostu wyjść i mieszkać gdzie indziej. Będą pilnować twojego pokoju w nocy abyś nigdzie nie wychodziła. - Zaśmiałem się na to ona zareagowała tym samym.
-Dziękuje, jesteś​ kochany. Ale ja nie będę z wami mieszkać. - Twardo​ stała przy swoim.
-Nie masz wyboru. Czuję się za ciebie odpowiedzialny i dlatego stanowczo mówię, Nie. Mieszkasz z nami i koniec kropka. - Powiedziałem stanowczo.
-Pffff....Chciał​byś. - Prychnęła. Jest strasznie uparta.
-Będę musiał użyć ostatecznych środków jeśli ze mną nie pójdziesz. - Odparłem bardzo tajemniczo.
-Co to za środki ? - Zapytała przerażona. Chyba​ już powoli, bardzo powoli zaczyna zapominać o tym co się stało.
-A ... Takie. - Odparłem i zacząłem ją łaskotać w okolicach brzucha. Lilly nie mogła powstrzymać śmiechu i próśb, abym przestał.
-Zayn...Za...Zay​n !Przestań już! Przestań! Przestań! - Wręcz piszczała.
-A zamieszkasz z nami? - Zapytałem nie przerywając czynności.
-Nie, nie zamieszkam, ale przestań! - Nie mogła złapać oddechu.
-To przykre, ale nie mogę przestać. - Westchnąłem. Cieszyłem się widząc ją jak się śmieje. To był widok, którego teraz potrzebowałem, a ona poważnie potrzebowała śmiechu.
-Proszę...Za-Zay​n...Przestań! - Uparcie nie chciała zgodzić się na mieszkanie z nami.
-Masz wybór. Albo zamieszkać z nami i się cieszyć życiem i wrzaskami Belli albo umierasz ze śmiechu? Co wybierasz?
-Chce-Chcesz żebym umarła właśnie przez ciebie ? - Nie dawała za wygraną.
-Twoje zamieszkanie z nami jest warte każdej ofiary. - Zaśmiałem się. - Nawet jeśli nią jesteś.
-Dobra! Zamieszkam z wami! Chcę jeszcze trochę pożyć! - Krzyknęła przez śmiech. Nareszcie​ się zgodziła. Odsunąłem od niej ręce a wszyscy inni pasażerowie przyglądali nam się oburzeni.
-Głupek. - Tym razem szepnęła. 
 Do końca podróży rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Oboje czuliśmy się tak jakby nic się nie wydarzyło. 


***

Po 3 godzinach lotów dolecieliśmy na miejsce. Wziąłem jej walizkę i zapakowałem ją do samochodu, który zostawiłem na parkingu. Wsiedl​iśmy do auta i ruszyliśmy do mieszkania.
-Zayn, ja naprawdę nie chcę wam przeszkadzać. Prz​eze mnie będziecie mieć jeszcze większe problemy. - Powied​ziała zmartwiona.
-Jesteś słodka jak się zamartwiasz. - Wyznałem uśmiechając się uroczo. - A niby o jakich problemach masz nasz na myśli?
-Jak Mateusz mnie znajdzie.Dziś już wyrządził ci wielką krzywdę. - Powiedz​iała delikatnie jeżdżąc opuszkiem palca po ranach.
-To? Pfff ... Zagoi się nim zdążysz powiedzieć: "Mateusz ale z ciebie skurwiel". - Odparłem udając głos dziewczyny. - Mateusz nas nie znajdzie. Londyn to za wielkie miasto jak na takiego idiotę, a nawet jeśli nas znajdzie to jest nas więcej, a ja chętnie w pierdole mu jeszcze mocniej. - Wyznałem poważnie.
-Ej! Ja wcale nie mam takiego głosu. - Powiedzia​ła udając oburzenie.
-Masz, masz. - Wyznałem patrząc na nią wielkimi oczami kiwając powoli głową na boki. Dziewczyna walnęła mnie w ramię a z moich ust wydobyło się głośne na całe auto: " Auć! ".
 W końcu dojechaliśmy do mojego i chłopaków domu. Wysiedliśmy z auta, po czym wziąłem bagaż i ruszyliśmy w stronę posiadłości. Lilly była pod wielkim wrażeniem wielkości domu, ale musiał zmieścić co najmniej 6 sypialni. Przed drzwiami próbowałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Zapukałem i zadzwoniłem dzwonkiem. 
 Słychać było wkurzone krzyki Belli: " Jeśli to znów te pieprzone ulotni to kurwa zajebie gościa. " Zaśmiałem się pod nosem, a po chwili przed nami stanęła dziewczyna. Złość na jej buzi zmieniła się w szok na nasz widok.
-What the Hell ? - Stwierdziła.
Lilly wybuchła śmiechem razem ze mną na widok miny Belli.
-Dobra pośmiejecie się w środku. Właście bo paparazzi was zobaczą. - Powiedziała poważnie robiąc nam miejsce w drzwiach rozglądając się na zewnątrz.
-Ja...Nie chcę robić kłopotu,naprawdę​. Zostanę tu na najwyżej parę dni . Znajdę pracę i się wyniosę. - Powiedz​iała nieśmiało Lilly.
-Ty kurwa sobie ze w tym momencie jaja robisz?! - Krzyczała poirytowana Bella. - Ty się stąd nie ruszasz! Będziemy szczęśliwą rodzinką, która zawsze rano robi sobie jajecznice i śmieje się przy śniadaniu. - Odparła radośnie, po czym zrobiła minę obrzydzenia tą całą słodyczą, o której mówiła. Po krzykach Belli wszyscy zbiegli na dół.
-Na prawdę mnie, aż tak słychać? - Zapytała ciszej ale i tak było ją bardzo dobrze słychać ... Ach, ale kiedy jej dobrze nie słychać?
-Cześć... Jestem Lilly i wprowadzę się do was na parę dni, a potem sobie pójdę. - Przedstawiła się dziewczyna.
-Znamy cię spokojnie. Tak krótkiej pamięci jeszcze nie mamy. - Wyznał Harry uśmiechając się trzymając Britney w talli.
-I tak jak Bella krzyczała zostajesz z nami na stałe. - Odparł Liam.
-W Końcu krzyk Belli do czegoś się przydał. - Wymamrotał słodki blondyn podgryzając kawałek kanapki. Na minie Belli było widać oburzenie. 
 Spojrzałem na minę Lilly. Widać było strach, zdezorientowanie​ i nieśmiałość, ale czego mogłem się spodziewać po takim przywitaniu jej.
-Zayn, jeszcze mi to wynagrodzisz. Zobaczysz, uciek​nę w nocy. - Powiedział​a mi na ucho.
-Słyszeliśmy! - Krzyknęli wszyscy, wybuchłem nieopanowanym śmiechem.
-Ale jak? - Zapytała roześmiana.
-Mamy nadludzkie moce.- Wyznał Liam przeciskając przez całe towarzystwo.
-A ja jestem Ninją. - Wyszeptał Niall po chwili nagryzając kolejny kawałek kanapki.
 Po minie Lilly widać było, że już sobie odpuściła. Na jej twarzy cały czas widniał sztuczny uśmiech. Po tym co się wydarzyło nie mogę jej powiedzieć tego, co tak naprawdę do niej czuję. Kiedy patrzę na nią, stoję koło niej mam ochotę po prostu krzyknąć:"Lilly, kocham cię !" i mocno ją pocałować jak nigdy dotąd żadną dziewczynę, ale nie mogę. Jeszcze nie teraz.
-Zayn? Słyszysz? - Usłyszałem anielski głos dziewczyny, o której przed chwilą myślałem.
-Tak? - Zapytałem zdezorientowany.​
-Nie odzywasz się jak jakieś minuty. - Odparła Lilly.
-Przepraszam, zam​yśliłem się. Chodź pokaże ci pokój. - Powiedzia​łem.
-Ale ja mogę spać nawet na kanapie. - Oznajmi​ła.
-Śmie ... - Powiedziała Belle, ale urwała w pół wyrazu. - Dobra ja się zamknę. - Westchnęła spuszczając głowę śmiejąc się pod nosem. Spojrzała wymownie na Britney, która też lekko zaczęła się uśmiechać. Miałem podejrzenia do tego, o czym te dwie wariatki teraz myślały
-Dobra ja tego nie skomentuję . - Wymamrotałem.
 Weszliśmy na górę po schodach zostawiając całą grupę w holu.
-Co chciałaś powiedzieć? - Szepnął Horan do Belli.
-Że jest śmieszna. Przecież będzie spała z naszym mulatem. - Odparła przybijając, po chwili żółwika Irlandczykowi. 
 Lilly na szczęście tego nie usłyszała tylko stała po środku korytarza taka zagubiona. Rozglądała się na boki, studiując każdy kawałek korytarza. 
 Przeszliśmy na sam koniec korytarza gdzie znajdowały się drzwi do pokoju gościnnego, w którym będzie mieszkać Lilly. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Tuż obok jest mój pokój, potem Niall'a, Liam'a, Harry'ego i Brit a na przeciwko Louis'a i Belli. Jakbyś coś od nas chciała to wiesz gdzie szukać. - Wytłumaczyłem dziewczynie. Zachęciłem ją do wejścia do pokoju gestem dłoni. Ostrożnie otworzyła drzwi i zajrzała do środka. Jej mina była bezcenna. 
 Średniej wielkości pokój z dwoma dużymi oknami, które pokazywały widok na Big Ben. Brzoskwiniowe ściany ozdobione białymi motylami wyglądały bardzo ładnie. Duża drewniana szafa zamieszczona naprzeciwko dużego, dwuosobowego łóżka, obok którego stały po dwóch stronach szafki nocna z lampami nocnymi. Regał z dużą ilością książek, których nigdy nikt w tym domu nie wziął do ręki jak dekoratorka mówiła, że niektóre zostały podpisane przed autorów. Na koniec drzwi do łazienki stały tuż obok drzwi wejściowych.
-Tu jest pięknie. - Wyznała oszołomiona.
-Na prawdę ci się podoba? - Dopytałem się, gdyż nie byłem pewny jej zdania.
-Najlepszy pokój w jakim w życiu byłam. Dziękuje. - Wyszeptała patrząc mi w oczy.
-Nie musisz dziękować. Każdy by to zrobił na moim miejscu.
-No nie wiem. Jeszcze takich ludzi nie widziałam. - Wyznała i dalej rozglądała się po pokoju, a ja jej.
-E-ekhem, e-ekhem. - Gwałtownie się odwróciliśmy i ujrzeliśmy Bellę. - Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale jesteście cali poobijani. - Przyznała, a my spojrzeliśmy na siebie. 
-Trochę. - Wyznała Lilly.
-To ja i Britney was opatrzymy. - Powiedziała, a za jej pleców pojawiła się dziewczyna. Spojrzeliśmy wymownie z Lilly na siebie.
-Nie ma mowy. Jesteście nieobliczalne, nie ufam wam. - Zaśmiałem się a Bellę najwyraźniej to bardzo uraziło.
-Obiecuję słowo na kanapkę Niall'a, której nie zjadła, ale uparł się, że to ja. - Powiedziała kładąc dłoń na sercu. Nadgryzłem dolną wargę z zakłopotania.
-Ach ... Dobra. - Westchnąłem.
-Britney zajmie się tobą Lilly a ja zajmę się tobą Zayn. Właściwie i tak muszę z tobą pogadać na osobności. - Powiedziała tajemniczo. Bez słowa poszedłem za nią do mojego pokoju zostawiając Brit i Lilly same. 
 Bella w ręku trzymała bandaże, wodę utlenioną, waciki i jakąś maść na stłuczenia. 
 Usiadłem obok niej na rogu łóżka, po czym nastała sroga cisza. Jeśli Bella jest cicho to znaczy, że na coś czeka. Czekała na moje przeprosiny za wczoraj, które jej się należały. 
-Bella ... - Wyszeptałem, ale po chwili przerwałem gdy wacik z wodą utlenioną dotknął mojej otwartej rany na ramieniu. 
-Tak? - Spytała wielce zadowolona z mojego bólu. Nie mogłem wydusić słowa. Byłem bardzo zawstydzony moim wczorajszym zachowaniem i nie wiedziałem jak to powiedzieć.
-No bo wiesz, że czasem ludzi ponoszą emocje. - Zacząłem gdy smarowała moje poobijane plecy maścią.
-Yhym ... - Wymamrotała przez zaciśnięte zęby.
-I czasem coś mówią, ale tak na prawdę tak nie myślą.
-Nooo ...
-Potem tego żałują i chcą to odkręcić, ale sądzą, że nie dadzą rady i mają racje.
-Mów dalej. - Szepnęła.
-Dlatego wiesz ... Chciałem cię przeprosić za wczoraj. Byłem załamany bo rozmowie z Lilly i musiałem się na czymś wyżyć.
-Dzięki, że jestem CZYMŚ. - Syknęła udając złość mocniej zawiązując bandaż na moim przed ramieniu. 
-To wybaczysz mi? - Zapytałem patrząc jej w oczy błagalnym spojrzeniem. Ona wstała z łózka. 
-Jasne Zayn, wybaczam ci. - Powiedziała przez złośliwy uśmiech. - Wiedziałam Zayn, że w końcu sam przyjdziesz dlatego wolałam zostawić to i poczekać. Miałam rację, jak zawszę oczywiście. - Dopowiedziała z aroganckim uśmiechem.
  Uśmiechnąłem się sztucznie, po czym dziewczyna wyszła w mojego pokoju. " Hmmm ... Bella. Czy kiedyś będzie milsza? Wątpię ... ", pomyślałem. 
 -Zayn! - Usłyszałem krzyki Liam'a gdy już miałem otwierać szafę, by móc się przebrać w czyste ubrania.
-Tak!? - Krzyknąłem otwierając lekko drzwi.
-Ubieraj się i wychodzimy! - Krzyknął z salonu.
-Po co?!
-Dzisiaj wywiad. Zapomniałeś?! - Złapałem się za głowę.
 Całkowicie zapomniałem o tym wywiadzie. Tyle się działo dlatego wyleciało mi to z głowy.
-Okay, Za chwilę schodzę! - Krzyknąłem i podbiegłem do szafy.



***

 Parę minut później byłem gotowy do wyjścia. Zbiegłem po schodach gdzie na dole czekali wszyscy łącznie z dziewczynami. Lilly wyglądała znacznie lepiej niż rano, była radośniejsza, ale nadal przestraszona. 
-Nareszcie Pan Malik zaszczycił nas swoją obecnością. - Warknął Louis. Nadal był zły za wczorajszą sytuacje...
-Dobra. Wszyscy są to idziemy. - Nakazał Liam patrząc na zegarek na lewej ręce. 
-Wrócimy około 17. - Odparł Harry, po czym pocałował Britney. Louis zrobił to samo z Bellą a ja podszedłem do Lilly i czule ją obejmując. Chociaż w głębi duszy wiedziałem, że kiedyś też będę całował Lilly na pożegnanie, powitanie, kiedy tylko się da. 
-Nie martw się one się tobą dobrze zajmą. - Wyszeptałem jej do ucha. Ufałem im w takiej sprawie, bo wiedziały, że to dla mnie bardzo ważne. Chciałem, aby czuła się tutaj swobodnie, a dziewczyny mogłyby jej w tym pomóc ... Albo przeciwnie.
 Wyszliśmy z domu zostawiając dwie idiotki i Lilly same.

* Oczami Britney *

 Chłopacy wyszli i zostaliśmy same. Nie znałam zbyt dobrze Lilly tak jak Bella, ale jeszcze się to nadrobi w najbliższych dniach. 
 Lilly stała trochę od nas oddalona z nieśmiałością wypisaną na twarzy. Też bym się tak czuła na jej miejscu. Jest w nowym miejscu w otoczeniu nowych osób po najwyraźniej dużych przejściach. Trzeba będzie ją zapoznać ze wszystkim i z zasadami, które obowiązują w tym domu. Dowiedzieliśmy się o nich w Bellą gdy wracaliśmy do Londynu i były dość dziwne, typu: " Niall ma zawszę dostęp do jedzenia w całym domu nawet jeśli nie należy do niego. Zakaz zabierania szczotki Zayn'a. Nie zbliżanie się do Harry'ego z prostownicą na odległość 3 metrów. " itp.
-Tooo ... Coś do picia? - Zapytała niespodziewanie Bella zachęcając nas do wejścia do kuchni. Zrobiliśmy jak chciała.
-Lilly herbata, kawa, woda, sok? - Wymieniała pokazując napoje stojące na blacie. 
-Nie dziękuje. - Odparła nieśmiało.
-Okay herbata. - Zaśmiała się Bella otwierając szafkę, po czym wyciągnęła z niej szklankę.
-Na prawdę nie chce. - Lilly trzymała na swoim, ale z Bellą nie wygra.
-2,5 łyżki cukru? Jasne. Owocowa, cytrynowa, zwykła? - Dalej wypytywała ją. Lilly patrzyła na nią rozbawiona.
-Ahh ... Owocowa. - Westchnęła, po czym Bella wzięła się do pracy.
-Brit to co zwykle? Sok pomarańczowy? - Spytała jedną ręką chwytając kolejną szklankę a drugą nastawiając czajnik z wodą na herbatę.
-Tak. - Odparłam  krótko. Bella nalała mi soku, po czym przesunęła go po stole obok mnie. Usiadła na blacie, po czym wbiła wzrok dzisiejszą gazetę. Bez namysłu wyciągnęła rękę na drugi koniec blatu i pośpiesznie czytała tekst.
-Znalazłaś jakieś ogłoszenie mózgu na sprzedaż? - Zapytałam przez śmiech. Lilly i ja zaczęłyśmy się śmiać, ale Bella była zbyt zaczytana.
-Słuchajcie: " Brytyjsko-Irlandzki boysband podbija rekordy popularności! Ich najnowszy klip do piosenki Amerykańskiego zespołu Blondie - One Way Or Another ma w tym momencie 149,142,443 milionów wyświetleń na portalu internetowym YouTube, a liczba wciąż się zwiększa. Pieniądze zarobione dzięki tej piosence pomogą akcji "Red Nose Day"... - Powiedziała przejęta Bella. - I wszyscy razem! One way or another I’m gonna find ya. I’m gonna get ya get ya get ya get ya. One way or another I’m gonna win ya. I’m gonna get ya get ya get ya get ya! - Śpiewała na cały głos. Wszystkie razem zaczęłyśmy się śmiać.
 Chwilę później poczułam jak coś dochodzi mi do gardła. Zakręciło mi się w głowie. Myślałam, że zaraz zemdleje. 
 Zdałam sobie sprawę, że zaraz będę wymiotować. Błyskawicznie wstałam w krzesła i pobiegłam do najbliższej łazienki na parterze. Słyszałam za sobą głos Lilly i Belli, ale w tym momencie jakoś mało mnie to obchodziło. 
 Zdążyłam w porę. Uklękłam obok toalety i wydobyłam w siebie " wszystko co chciało ujrzeć światło dzienne. " Po chwili wbiegły Bella i Lilly.
-Wiem, że mam chrypę i strasznie brzmię, ale nie musisz tak reagować. - Odparła oburzona Bella, na co ja odpowiedziałam śmiechem. 
-Wszystko w porządku? - Zapytała zaniepokojona Lilly spoglądając na toaletę z obrzydzeniem.
-Emm ... Jeśli myślisz, że rzyganie do kibla jest normalne ... No to tak. Wszystko w porządku. - Zaśmiałam się.
-Moja Britney nawet na łożu śmierci potrafi śmiać się z siebie. - Powiedziała " Wzruszona " Bella. - A tak na serio to może zjadłaś coś dziwnego stworzonego z pod pracy moich rąk. - Dopowiedziała.
-Coś stworzonego przez ciebie? Nie chce jeszcze umierać. - Odparłam przerażona.
-Dzięki. - Wymamrotała udając złą. - Ale jak się czujesz? - Zapytała.
-No ... Słabo mi, nadal chce mi się wymiotować, zmęczona jestem... - Dziewczyny spojrzały na siebie wymownie.
-Brytney a ... Robiłaś już ten teges z Harry'm? - Zapytała ostrożnie Lilly.
-Czy wy coś sugerujecie? - Odparłam zszokowana.
-Emm ... Tak. To, że jesteś w ciąży. - Przyznała pewna Bella. Miałam odpowiedzieć gdy znów zwymiotowałam tym razem to trwało dłużej. Bezsilna złapałam się za głowę a łokcie oparłam o toaletę oczekując kolejnej dawki wymiotów.
-Nie mogę być w ciąży bo nie robiłam tego jeszcze z Harry'm. - Odparłam. Kątem oka widziałam na minach dziewczyn ulgę. 
 Przesiedziałam w łazience jeszcze półtora godziny cały czas wymiotując gdy w końcu ustało. Byłam zdezorientowana tą całą sytuacją. Nie wiedziałam co myśleć. W ciąży nie mogłabym być chyba, że najprawdopodobniej mogłabym mieć dziecko z poduszką lub ścianą niż z Harry'm. Pewnie tylko coś złego zjadłam z jakiegoś fast food'a. 
 Był już wieczór a chłopacy nie wracali. Nie chciało nam się na nich czekać więc każda z nas poszła do swojego pokoju. Chcąc się odświeżyć po dzisiejszych akcjach nalałam wody do wanny by wziąć długą relaksacyjną kąpiel. Rozebrałam się do naga i weszłam do ciepłej cieczy, która przyjemnie szczypała moją skórę. 
 Zanurzyłam się cała pod wodę. Leżałam na dnie wanny, aż zabrakło mi powietrza wtedy od razu się wynurzyłam wdychając powietrze. 
 Powtórzyłam czynność parokrotnie, po czym przestałam gdy nie mogłam wytrzymać pod wodą ani sekundy.
 Zaczęłam myśleć nad całą sytuacją.
-Czemu zawszę muszę przejmować się pierdołami? - Zapytałam samą siebie uwalniają słone łzy cisnące się w oczach. 
 Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi od pokoju. 
-Britney? - Usłyszałam zmęczony głos Harry'ego. Przełknęłam ślinę i uspokoiłam oddech aby nie rozpoznał, że płakałam.
-W łazience! - Krzyknęłam a po chwili Harry lekko uchylił drzwi pokazując swój urokliwy uśmiech. Oparłam się rękami o wannę i od razu uśmiechnęłam się na jego widok. Powoli podszedł do mnie bliżej i ukląkł obok wanny robiąc tylko parę centymetrów odległości między naszymi twarzami. Spostrzegłam jego wzrok kierujący się na moje nagie ciało przy tym ten łobuzerski uśmiech.
-Gdzie pan Harold się patrzy? - Zapytałam udając powagę.
-Tam gdzie każdy szanowany się mężczyzna powinien spojrzeć gdy jego ukochana jest naga w wannie. - Zaśmiał się, po czym obdarzył moje usta namiętnym pocałunkiem.
-Chce wejść do ciebie. - Wyszeptał a ja zrozumiałam to dwuznacznie. Uśmiechnęłam się zadziornie, ale po chwili znów poczułam mdłości. Na szczęście nie chęć do wymiotów.
-Ale w jaki sensie? - Zaśmiałam się.
-Hmmm ... - Wymamrotał podnosząc brew i już wiedziałam, że miał ochotę na seks.
-Nie dzisiaj Harry. Źle się czuję. - Odparłam słabym głosem. Mina mu posmutniała, ale musiał to zrozumieć. 
-Trudno ... - Powiedział zawiedziony.
-Przepraszam. - Wyszeptałam jeżdżąc palcem po jego dłoni.
-Przeprosiny przyjęte. - Odparł z głupkowatym uśmiechem. Zaśmiałam się ironicznie, po czym ochlapałam go wodą z wanny. Trochę wody wlało mu się do ust, gdyż zaczął kaszleć. Mój śmiech roznosił się po całej łazience.
-Bardzo śmieszne. - Wykrztusił brunet.
 Parę minut jeszcze śmiałam się z Hazzy, po czym on poszedł do pokoju się przebrać. Jednak ja zostałam w wannie jeszcze pół godziny i przebrałam się w piżamę. Gdy wyszłam z łazienki ujrzałam Harry'ego jak już słodko spał. Spojrzałam na zegarek, 00:03. Zdałam sobie sprawę jak późno on i reszta wrócili. 
 Delikatnie położyłam się obok mojego skarba i odpłynęłam w krainę snu.

____________________________________________________

Długu wyczekiwany rozdział! Nareszcie go skończyłam! ;D Komentujcie bo to daje siłę do działania i wiem, że wam się podoba <3
Sorry za błędy C;       

środa, 4 września 2013

Cool Information

Hejka!!!
Chciałam tylko przekazać kilka informacji, ponieważ zaczął się rok szkolny a ja będę rzadziej wchodzić na kompa dzięki czemu będzie jeszcze mniej rozdziałów niż przedtem. Niestety ale takie są uroki szkoły ;____;
Wszelkie pytania, informacje będę dawać na moim Twitterze: [LINK]. Jeszcze mam Aks'a ale rzadko na niego wchodzę ale zadawać pytania możecie bo i tak w końcu na nie odpowiem ;D Ask: [LINK].
Dzięki, że jesteście i jest fajnie ;D Pozdrawiam <3

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 20

* Oczami Lilly *

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez nie do końca zasłonięte rolety moim i Mateusza pokoju. Nie wstając z łózka zaczęłam szukać ręką Mateusz po drugiej stronie. Moja ręka nie wyczuła chłopaka a więc leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam go przy biurku przypatrującego się w ekran laptopa z wielką uwagą. Wstałam i mocno przytuliłam go od tyłu,opierając swój podbródek na jego ramieniu.
-Cześć Kochanie.- Powied​ziałam zachrypniętym głosem. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Mateusz ruszył ramieniem w geście abym się od niego odsunęła. 
-Ej!Skarbie,o co chodzi?- Powiedzi​ałam zdezorientowana.​
-Nie wiesz? - Zapytał zły posyłając mi wrogie spojrzenie.
-No właśnie nie wiem.- Odpowiedzi​ałam.
-Tylko przyjaciel tak? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. - Warknął.
-Ale o co ci znowu chodzi?!
-Chodzi o tego całego twoje " Przyjaciela ". - Odparł i pokazał nad czym tak zawzięcie myślał. Na ekranie ukazał się portal plotkarski. W artykule było pełno moich i Zayn'a zdjęć z imprezy, na której się poznaliśmy. Zdjęcia z koncertu i z lotniska jak się kłóciliśmy. Wczorajsze pożegnanie z Zayn'em znów zaczęło zaprzątać mi głowę chociaż teraz miałam ważniejszą sprawę wśród mojej  bieganiny myśli. 
-Mateusz to nie jest tak!Wczoraj zakończyłam z nim tą chorą znajomość.- Wytłu​maczyłam mu.
-Kolejne kłamstwo? - Zapytał z ironią w głosie.
-Jakie kłamstwo?!Jak kolejne?!Nigdy w życiu cię nie okłamałam.- Powie​działam już lekko wkurzona. On  tylko się zaśmiał i zamknął laptopa. Wstał i skierował się w stronę drzwi.
-Stój!- Nakazłam.​
-Nie będziesz mi rozkazywać. - Odparł zły i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Mateusz.-wybieg​łam za nim.- Nie rozumiesz, że ja nienawidzę się z tobą kłócić. Nigdy, ale​ to nigdy w życiu cię nie okłamałam.Potrze​buję cię.- Powiedziała​m uwalniając parę łez.
-Pomyślę jeszcze o tym. - Odparł wchodząc do kuchni. Smutna i zła szczególności na Zayn'a chciałam wrócić do pokoju aby się ogarnąć.  Zrobiłam jeden krok na schodach gdy poczułam, że ktoś łapie mnie w talli. Oczywiste było to, że tym kimś był Mateusz. 
-Kocham cię i nie chcę mieć nic wspólnego z Zayn'em.- Powiedz​iałam ocierając policzkiem o jego szyje.
-To opowiedz mi co z tym Zayn'em. Po śniadaniu oczywiście. - Zaproponował z uśmiechem idąc ze mną do kuchni.
-Nie jesteś już zły?- Zapytałam odwracając się do niego. Staliśmy tak twarzą w twarz. Dzieliły nas zaledwie centymetry.
-Czy ktoś powiedział, że nie jestem zły? Jasne, że jestem ale nie mogę patrzeć jak płaczesz przeze mnie. - Powiedział całując mnie w czubek głowy. 
-Ale ja nie chcę o nim rozmawiać.-Powie​działam siadając przy stole.
-Chyba będziesz musiała bo chcę wiedzieć co ten dupek zrobił mojemu skarbu. - Odparł siadając obok mnie na sąsiednim krześle.
-Wczoraj jego przyjaciółka, któ​rą też poznałam w tym klubie wysłała do mnie Sms. Przyjechałam​ na to głupie lotnisko i chciałam się pożegnać z Zayn'em, ale on zaczął się na mnie wydzierać i miał do mnie pretensje o to,że nie powiedziałam mu,że jesteś moi chłopakiem.- Wytł​umaczyłam znów płacząc. Mateusz uniósł mój podbródek po czym wytarł większość łez. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 
-Nie przejmuj się nim. Mogłaś do mnie zadzwonić to bym go ustawił do pionu. 
-Nie! On nie jest tego wart.- Przytuliła​m się do niego. Po chwili mój telefon za wibrował. Wzięłam telefon do rąk i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła osoba przez, którą to wszystko się zaczęło. Wstałam od stołu,przechodzą​c do salonu i odebrałam telefon.
-Chciałeś sobie jeszcze pokrzyczeć?- Zapy​tałam wściekła.   
-Nie ... Lilly. To na lotnisku... strasznie przepraszam, że tak wybuchłem. Emocje wzięły górę i ... - Mówił zdenerwowany Zayn
-Co?!Jesteś bezczelny! Jeszcz​e masz czelność do mnie dzwonić?!- Krzykn​ęłam.
-Lilly błagam! Nie chce się z tobą kłócić! - Odparł błagalnym krzykiem Zayn.
-Trzeba było o tym pomyśleć wczoraj! Odkąd pojawiłeś się w moim życiu,cały czas kłócę się z Mateuszem, nie układa się nam!- Powiedziałam zła.
-Przykre, że masz tak podejrzliwego chłopaka! - Krzyknął zły.
-Nie obrażaj go,okey!
-Pffff  ... - Odparł rozbawiony całą tą sytuacją.
-Wiesz co dobra skończ. Mam cię dość! nie dzwoń do mnie już więcej, nie pisz. Po prostu zostaw mnie w spokoju i zajmij się tym swoim życiem w Londynie! - Krzyknęłam zła i się rozłączyłam. Rzuciłam telefon na łóżko a sama usiadłam na fotelu za mną. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach ze złości i może smutku ... nie wiem i nie obchodziło mnie to. Po chwili przede mną ukląkł Mateusz. Rzuciłam mu się na szyję bo mocna przytuliłam, potrzebowałam jego wsparcia w tym czasie bo to całe spotkanie Zayn'a i reszty mnie wymęczyło psychicznie.
-Kochanie idę się spotkać z kuplami. Jak chcesz to możesz iść ze mną. - Zaproponował.
-Nie dzięki. Zostanę w domu i trochę odpocznę. - Odparłam w bladym uśmiechem. Lekko musnął moje usta po czym wstał i po paru chwilach zostałam sama w domu.

* Oczami Belli *

Czekałam przed pokojem Zayn'a i oczekiwałam dobrych wieści z jego strony. Czekając słyszałam tylko jego krzyki, a sama mu mówiłam, że ma opanować swoje emocje przy rozmowie z Lilly. Po chwili wszystko ucichło a więc postanowiłam wejść. Lekko uchyliłam drzwi i ujrzałam Zayn siedzącego na łóżku. Wzięłam oddech i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
-Ktoś cię zapraszał? - Zapytał zły a ja już wiedziałam, że źle poszło.
-Nie martw się Zayn coś jeszcze wymyśle ...
-Nie! To był twój idiotyczny pomysł i jest dzięki temu jeszcze bardziej zła niż przedtem! - Krzyczał wstając z łóżka, po czym powoli zmierzał w moją stronę.
-Zayn przepraszam na prawdę. - Wydusiłam smutna i zła na siebie.
-Przeprosiny nie odzyskają mi Lilly. - Odparł. - A teraz wyjdź z moje pokoju! - Posłusznie wyszłam a on zatrzasną za mną drzwi. Zrezygnowana skierowałam się do pokoju Louis'a. Otworzyłam drzwi i ujrzałam go na łóżku z laptopem na kolanach.
-Coś się stało? Słyszałem krzyki? - Spytał nie odrywając wzroku od ekranu laptopa. - Nie odpowiedziałam i podeszłam do okna. Oparłam się o ścianę patrząc przez okno i błagałam w myślach aby to był tylko zły sen.
-Ej... Belli. - Powiedział zatroskany Lou przytulając mnie od tyłu.
-Boo Bear mówiłam ci w samolocie, że masz mnie nie nazywać Belli. - Odparłam uśmiechnięta.
-Powiedz co się stało.- Powiedział prowadzą mnie na łóżko.
-No nic się nie stało. - Skłamałam siadając mu na kolanach.
-Zayn na ciebie krzyczał? - Zapytał a ja westchnęłam i kiwnęłam głową. - Za chwilę to ja na niego na krzyczę. - Odparł zły. Już chciał iść, ale zatrzymałam go łapiąc za rękę.
-Ale zasłużyłam na to. - Westchnęłam smutna.
-Ty? Nie pozwolę aby ktoś na ciebie krzyczał. Opowiedz mi wszystko. - Zaproponował kładąc swój podbródek na moim ramienu.
-Bo chciałam jakoś pomóc Zayn'owi z Lilly a więc powiedziałam mu aby do niej zadzwonił i wszystko wyjaśnił i przeprosił ale nic z tego nie wyszło. Zayn się na mnie wydarł, że to moja wina i ... ma racje. Znów 
wszystko spieprzyłam.  
-Znów? - Spytał zaskoczony.
-To ja ich ze sobą poznałam, to ja zaprosiłam Lilli na lotnisko aby się pożegnała z nami. To maja wina, że się jeszcze bardziej pokłócili. 
-Idź do niego. - Odparł Lou patrząc mi w oczy.
-Tak i co mu powiem? 
-To co prawdziwa Bella powinna powiedzieć, czyli wygarnij mu wszystko. - Powiedział a mi ten pomysł średnio się spodobał.
-Lou nie ... znów coś spieprzę ... 
-Nic nie spieprzysz tylko postawisz na swoim ale jeśli chcesz to ja mogę z nim pogadać. - Odparł z uśmiechem dając mi kosmyk moich włosów za ucho.
-Zgoda ja pójdę.
Szybko wstałam z kolan Lou i podeszłam  w stronę drzwi, ale zawróciłam i podeszłam do Lou.
-Dzięki skarbie. Jesteś cudowny. - Powiedziałam i złożyłam na jego ustach soczysty całus. Wybiegłam z pokoju i podeszłam truchtem pod pokój Zayn'a. Wzięłam parę głębokich oddechów i powiedziałam sobie pod nosem: ' Dawaj Bella, nie możesz w takiej chwili stchórzyć. ' Weszłam bez pukania do pokoju gdzie na łóżku siedział Zayn. Na mój widok od razu mina mu zrzedła.
-Chyba coś powiedziałem!
-Zamknij się w końcu! - Nakazałam podchodząc do jego łóżka. Poczułam nagle nieopanowaną złość - Chcę ci powiedzieć, że to nie ja spieprzyłam całą tą sprawę tylko ty! Gdybyś mógł panować nad emocjami to może byś dał radę całą tą sprawę ułożyć ale nie! Bo pan Zayn nie umie wytrzymać ani sekundy bez krzyku na innych. I ja chociaż chcę ci pomóc a ty nic byś beze mnie nie zrobił tylko dalej użalałbyś się nad sobą! Dlatego się uspokój i weź w garść a nie kurwa zachowujesz się jak rozpieszczony dzieciak, za którego trzeba wszystko robić! - Krzyczałam na oszołomionego Zayn'a przy tym pozbywając się niepotrzebnych emocji. Gdy skończyłam nastała chwila ciszy po czym wyszłam z jego pokoju. Zeszłam na dół po schodach do kuchni. Nalałam sobie soku pomarańczowego i stanęłam w drzwiach spoglądając na Britney i Harry'ego wtulonych w siebie na kanapie.Chyba nie zauważyli, że idę do kuchni bo są zbytnio zajęci sobą. Co chwilę coś Harry szeptał Brit na ucho a ja byłam ciekawa co ale wiedziałam, że ona mi to powie. Później, może ... 
-Hej Bella. - Usłyszałam czyjś głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam szeroko uśmiechniętego Nialler'a.
-Ooo ... Hej Niall. - Odparłam wesoła. - Nie widziałam cię.
-Jestem jak ninja. Umiem stać się niewidzialny. - Odparł a ja wybuchłam śmiechem gdy zaczął wchodzić w ścianę.
-Chyba tak to nie działa. - Stwierdziłam przez śmiech.
-Bo mnie rozpraszasz. To twoja wina. - Odparł smutny a do kuchni wszedł Lou.
-Co robicie? - Zapytał spoglądając na smutną minę Honan'a.
-Niall pokazuje jakie moce mają 'Ninja'. - Odpowiedziałam dopijając sok i wsadzając szklankę do zmywarki. 
-Nialler ty nie potrafisz to się robi tak. - Zaśmiał się Louis i sam zaczął wpadać na ścianę. Teraz obaj się bawili w wpadanie na ścianę i udawanie Ninji.
Pomyślałam: ' Chyba zostawię tą dwójkę. ' Wychodząc z kuchni minęłam zdezorientowanego Malik'a. Spojrzałam na niego wroga i wyszłam z domu na taras. Usiadłam na krześle i przyglądałam się ulicy i mój wzrok przykuła młoda mama z dzieckiem. Śmiały się skacząc z jednej płytki chodnika na drugą. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Matka ... ta rzecz, o której marzyłam kiedy byłam mała ale nigdy się jej nie doczekałam. Zawszę zastanawiałam się czemu Britney zawszę narzekała jak jej mama kazała jej posprzątać pokój lub coś w tym stylu. Chociaż ją miała a ja nie, no miałam ale ile? Parę chwil a potem ... po prostu zginęła. 
 Moje wspominanie zostały przerwane przez krzyki dochodzące z domu. Uchyliłam lekko drzwi, tyle wystarczyło aby móc usłyszeć obelgi Zayn'a rzucane w moją stronę. Nie chciałam tam wchodzić a więc znów zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę ... żadną stronę. Chciałam znaleźć się jak najdalej od miejsca gdzie uważano mnie za tą najgorszą, chociaż tylko Zayn to okazuje ale wiem, że inni też tak myślą. Nawet pocieszania Lou mało pomagały. Moje nogi poniosły mnie do parku, moje ulubionego miejsca, w którym rozmyślam sobie lub spotykam z Britney. Usiadłam na wolnej ławce, po czym wyciągnęłam telefon i bawiłam nim się w dłoniach. Myślałam, że nikt się mną nie przejął puki nie poczułam wibracji w telefonie. Otworzyłam wiadomość od osoby, która by mnie w takim momencie nie zostawiła, Britney. ' Gdzie jesteś? W domu jest piekło a ty gdzieś zniknęłaś! '
 Przez chwilę zastanawiałam się czy jej odpisać czy raczej nie. W końcu napisałam jej gdzie jestem a nawet 10 minut nie minęło a ja już widziałam ją jak biegnie w moim kierunku. Bez słowa stanęła przede mną i patrzyła na mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Po chwili usiadła i się do mnie przytuliła.
-Nie wiesz jak tu daleko ... - Wysapała na to ja wybuchłam śmiechem. - A teraz na serio. W domu Zayn i Louis cały czas się na siebie wydzierają. Zayn'a coś napadło i zaczął cię wyzywać. Harry trzymał Louis'a a by nic nie zrobił Zayn'owi ale ja nie mogłam tak na to patrzeć a więc podeszłam do niego i ... tak trochę go uderzyłam w twarz. - Odparła trochę zawstydzona.
-Trochę go uderzyłaś? - Spytałam roześmiana.
-Noo ... może więcej niż trochę ... ale zasłużył! Nie będzie mojej najlepszej przyjaciółki wyzywał na moich oczach! - Krzyknęła wkurzona i niepodobna do mojej Britney.
-Nic mi dzisiaj nie wychodzi ... - Westchnęłam spoglądając w ziemię powstrzymując zły, które dawno nie widziały światła dziennego. 
-Ale jutro będzie lepiej. - Szepnęła.
-Może ... a może nie. Sama nie wiem czy w ogóle w moim życiu może być lepiej.
-A spotkanie mnie, Lou. Nie było tą lepszą stroną?
-Było czymś nierealnym czego nadal nie mogę wbić do swojej świadomości. - Odszeptałam patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
-Wracamy? - Spytała spoglądając na niebo, które coraz bardziej było zasłonięte przez ciemne chmury.
-Okey ... - Odparłam i wstałyśmy z ławki. Ruszyliśmy w stronę terenu wojny domowej. 
 Parę minut później staliśmy przed wejściem do domu. Nawet przed drzwiami było nadal słychać krzyki, wrzaski, obelgi i próby uspokajania. Wzięłam oddech i weszliśmy do środka. Każdy wzrok był skierowany w moją i Britney stronę. 
-O wilku mowa. - Odparł wściekły Zayn patrząc na mnie wzrokiem zabójcy ale mnie już nic nie obchodziło.
-Zayn wiem, że chcesz się mnie pozbyć... - Zaczęłam.
-I to nawet nie wiesz jak.
-Właśnie ale powiem ci tak. Nie potrzeba pistoletu aby zabić. Wystarczy odpowiednio dobrać słowa, i tak zrobiłeś. - Odparłam bez emocji. Zayn patrzył na mnie zszokowany i w niego oczach nie było nienawiści tylko ... smutek, poczucie winy? Nie wiem bo nie potrafię czytać emocji ze wzroku. Przeszłam obok niego po schodach i weszłam do pokoju Lou. Usiadłam na brzegu a tuż za drzwiami słyszałam jak ktoś biegnie a po chwili wchodzi do pokoju.
-Bella. - Usłyszałam głos Lou wypowiadającego moje i imię a po chwili siedział na ziemi u moich stóp. - Wszystko w porządku?
-Jak w najlepszym. - Odparłam z szczerym uśmiechem na ustach a Louis spojrzał na mnie zaskoczony. - No dobra ... jestem śpiąca. - Dodałam i zaczęłam się śmiać jak durna. 
-Okey ... Może jakieś leki uspokajające?
-Z chęcią i do tego kawę proszę. - Zaśmiałam się.
-Bella, skarbie coś ty kurwa brała?!
-Mąkę wdychałam! - Krzyknęłam i przez resztę wieczoru Lou śmiał się ze mnie i z moich wygłupów. 

_________________________________________________________________________

Hejka! ;D Wracam już ja! Dziękujemy serdecznie Patce za pomoc! W tym rozdziale też mi pomogła ;D Chociaż jestem zła na Patkę, że nie dała reklamy swoje bloga ;3 Dlatego ja to zrobię! Super, duper, epicki, najlepszy blog jaki w życiu czytaliście! Mam nadzieję, że klikniecie, poczytacie, dacie komenta ;D I chciałam was przeprosić, że to jedyny rozdział jaki dodałam w wakacje ale nie miałam weny! Przez całe wakacje! Mam nadzieję, że kosmici was nie porwali i jeszcze czytać będziecie ;3 Pozdro <3  

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 19

*Oczami Belli*
Po wczorajszym koncercie,Zayn zniknął z Lilly,a my z chłopakami wróciliśmy do hotelu.Po powrocie do hotelu,pożegnałam się z Louis'em i poszłam spać.W nocy słyszałam dźwięki otwieranych drziw,ale zignorowałam to myśląc,że to moja fantazja płata mi figle.Obudziło mnie przyjemne smyranie po brzuchu.To Louih.Jego dłonie wędrowały po moim brzuchu,coraz to wyżej przysuwając się w górę,dawając mojemu ciału ukojenia.Cieszę się,że jesteśmy razem.Otworzyłam zaspane oczy,spojrzałam na Louis'a słodko się uśmiechając.
-Cześć Słońce.-powiedział gładząc mój policzek palcem.
-Hej.Musisz mnie tak wcześnie budzić?-zapytałam składając na jego ustach słodki pocałunek.
-Taaak.Dzisiaj wracamy do Londynu.-oznajmił mi mój chłopak.Posmutniałam trochę przez powrót i też z powodu tego,że Zayn wczoraj się na mnie wydarł.Louis zauważył moją smutną minę i bez słowa,mocno wpił się w moje usta.Wstałam i poszłam się ubrać.Dziś w Polsce jest naprawdę ciepło.Gdy wróciłam do pokoju ,Louis czekał na mnie ubrany i gotowy do wyjścia na śniadanie.Poszliśmy jeszcze sprawdzić czy reszta jest w swoich pokojach,żaby razem zejść na śniadanie.Nikogo nie ma.Pewnie już siedzą na dole.gdy czekaliśmy na widnę,Louis chwycił mnie w pasie i mocno przyciągnął do siebie.
-Mówiłem ci już jak bardzo cię kocham?-cmokając moje wargi,powoli schodząc na szyję.
-Nie przypominam sobie.-powiedziałam z sarkazmem.Przybliżyłam swoją twarz do jego,a on mocno mnie pocałował.Zaczął namiętnie mnie całować.
-Bella,co ty robisz?!-usłyszałam krzyk mojego ojca.Natychmiast oderwaliśmy się od siebie.
-Louis,co ty do cholery robisz.-popchnęłam chłopaka.
-Isabello masz mi to natychmiast wytłumaczyć!-nakazał mój ojciec.
-Dobrze,ale po śniadaniu!-odkrzyknęłam i wbiegłam z chłopakiem do windy.On się nawet do mnie nie odezwał.
-Mam tego dość.To boli.-wycedził.
-Czego?-zapytałam zdziwiona.
-Ukrywania się przed twoim ojcem.Pomimo tego,że jesteśmy razem kilka dni,to jest męczące.-powiedział co mu na sercu leżało.
-Czuję się jakbyś miał pretensję do mnie o to,że jesteśmy razem.-powiedziałam smutna z żalem w głosie.
-Bella skarbie,nie o to mi chodzi.-przytulił mnie i zatrzymał windę.-Kocham cię bardzo tylko,że chciałbym wykrzyczeć światu jak bardzo cię kocham,bez ukrywania się przed twoim ojcem.-pocałował mnie w czubek głowy.
-Też cię kocham Lou.-chłopak pozwolił windzie zjechać na dół.Wyszliśmy z niej i poszliśmy na śniadanie,gdzie byli wszyscy.Zamówiliśmy śniadanie i usiedliśmy z naszymi przyjaciółmi.Spojrzałam tylko na Zayn'a.Był strasznie przygnębiony.Siedziałam obok Niall'a.Blondyn ma z nim pokoju,więc może on mi powie o co chodzi.
-Niall,co się stało Zayn'owi?-zapytałam szepcząc do niego na ucho.
-Jest taki od wczoraj,odkąd wrócił do hotelu.Nie chciał ze mną o tym rozmawiać,bo powiedział tylko,że wszystko jest okey.-odpowiedział mi Irlandczyk.Wróciliśmy do swoich pokoi.Louis poszedł się spakować,węc postanowiłam zrobić to samo.Zaczęłam składać wszystkie ubrania,po kolei wkładać je do walizki,aż nagle wpadłam na genialny pomysł.Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi pokoju hotelowego Zayn'a.Nikt mi nie odpowiedział i nie otworzył,więc weszłam sama.Zayn właśnie się kąpał.Skorzystałam z okazji i wysłałam sms do Lilly z jog telefonu.
"Hej Lilly,spotkajmy się dzisiaj na lotnisku o 15,to ważne!Bella:*"
Po cichu wyszłam z jego sypialni i gdy weszłam do swojej,na moim łóżku siedział mój ojciec.
-Jak ty tu wszedłeś?-zapytałam zła.
-Zostawiłaś otwarte drzwi.-odpowiedział.
-Co chcesz ode mnie?
-Dlaczego całowałaś się dzisiaj z Louis'em?-zapytał podnosząc głos.
-Po pierwsze nie wydzieraj się na mnie,a po drugie całowałam się z nim,bo jesteśmy razem!-krzyknęłam.
-Ty nie możesz z nim być!
-Mam 18 lat,mogę chodzić z kim chcę!-odkrzyknęłam z łzami w oczach.
-Bella przepraszam,że na ciebie nakrzyczałem,ale martwię się o ciebie.Wiem,że masz pecha w związkach i nie chcę żebyś znów cierpiała.-wytłumaczył mój ojciec przytulając do siebie.
-Ale Louis taki nie jest.On mnie kocha,a ja kocham go.Daj mu szansę.-powiedziałam.
-Dobrze,ale już nie płacz i zabieraj rzeczy,bo trzeba już jechać.-wyszedł z mojego pokoju.Po nim do mnie przyszedł Lou.
-Płakałaś?-zapytała.
-Troszeczkę,ale to dlatego,że wyjaśniłam wszystko tacie.Nie musimy się już ukrywać.-powiedziałam całując jego nosek.
-Cieszę się,a teraz daj mi walizkę i idziemy na dół.-podałam mu walizkę po czym zeszliśmy na dół do reszty.Wsiedliśmy do wielkiej limuzyny i po 15 minutach byliśmy na lotnisku.
*Oczami Lilly.*
Gdy dostałam sms od Belli siedziałam właśnie z Mateuszem.
-Kochanie,nie obrazisz się jak wyskoczę gdzieś na 2 godzinki?-zapytałam.
-Gdzie?-zapytał ciekawy.
-Wiesz,ten Zayn,którego wczoraj poznałeś wylatuje razem z przyjaciółmi z Polski,więc chciałam się z nimi pożegnać.-wytłumaczyłam.
-Jasne,tylko niech cię zostawią tutaj.-zaśmiał się.Poszłam na górę i wybrałam dla siebie ciuchy.Wzięłam małą torebeczkę i zeszłam na dół.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział Mati,wstając z sofy i podchodząc do mnie.Objął mnie w pasie i posłał mi jednoznaczne spojrzenie.
-Mateusz nie teraz,spieszę się.-powiedziałam kiedy on całował moją szyję.
-Nic się chyba nie stanie jak się trochę spóźnisz.-powiedział nie odrywając swoich warg od mojej szyi.Zaczął ściągać moją katanę.
-Stanie się,stanie.Wiesz,że cię kocham ZBOCZEŃCU,ale się śpieszę.-powiedziałam składając na jego ustach soczysty pocałunek.Chciałam już wyjść,ale on znów mnie zatrzymał,łapiąc mój nadgarstek.-co się znowu stało?
-Odpłacisz mi się w nocy.-posłał mi to swoje uwodzicielskie spojrzenie,w którym za każdym razem po prostu tonę.
-Zboczeniec.-pocałowałam go i wyszłam.Wsiadłam do samochodu i pojechałam na lotnisko,o którym wspominała Bella.Po jakiś 10 minutach już tam byłam.W oddali ujrzałam sylwetkę Zayn'a.Podbiegłam do niego.
-Zayn!-krzyknęłam.Chciałam go przytulić,ale się ode mnie odsunął.
-Co ty tu robisz?-zapytał obojętnie.
-Zayn,o co ci chodzi?Od wczoraj dziwnie się zachowujesz.Mógłbyś mi to wytłumaczyć?-zapytałam.Widziałam jak reszta jego znajomych przygląda się całej tej rozmowie.
-Ty się mnie pytasz,o co mi chodzi?To może ty mi wytłumaczysz całą tą wczorajszą sytuację!-ton chłopaka mi się nie podobał.
-Co ja mam ci tłumaczyć?Mateusz to mój chłopak.-wytłumaczyłam.
-Dlaczego mi o nim nie powiedziałaś?Byłbym na coś takiego przygotowany.
-Nie powiedziałam ci,bo uznałam,że niepotrzebne ci to.Po za tym jesteś moim przyjaciele,więc dlaczego się na mnie wydzierasz?-zapytałam smutna.
-Bo ja....Oh nieważne.Może ci ulży,ale więcej już na ciebie nie nakrzyczę,bo już się nie zobaczymy!-powiedział odwracając się ode mnie.
-Zayn!Kurwa Zayn!Nie odwracaj się ode mnie!Taki z ciebie przyjaciel?Dobra,nawet do mnie nie dzwoń!-krzyczałam na całe lotnisko.Chłopak po prostu szedł przed siebie.Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.Nagle podbiegła do mnie Bella.
-Nie przejmuj się nim.To idiota.-przytuliła mnie.-Przepraszam cię,ale muszę już iść.Do zobaczenia,mam nadzieję.-uśmiechnęła się do mnie.ON odwrócił się na chwilę i spojrzał na mnie z pogardą w oczach.Odwróciłam się i poszłam do swojego auta,którym wróciłam do domu.Gdy weszłam do domu,Mateusz siedział ze swoimi kolegami.
-Cześć słońce.-powiedziała do mnie radośnie Mateusz.
-Cześć.-przywitałam się i z nim i z chłopakami.
-Co to za kwaśna mina?-zapytał z troską w głosie.
-Nie,jestem zmęczona.-wymusiłam na swojej twarzy uśmiech.Usiadłam obok mojego chłopaka,kładąc mój policzek na jego ramieniu.Chwyciłam jego dłoń i bawiłam się jego palcami.Mateusz nareszcie spławi swoich kolegów.Poszłam się umyć,a gdy umyta wyszłam z łazienki mój chłopak leżał już w łóżku.Położyłam się obok niego.Tylko w nim mam jakieś wsparcie.Zaczął jeździć ręką,którą wsadził pod moją koszulkę,po moim brzuchu.
-Mateusz,proszę cię.Źle się dzisiaj czuję.Pocałował go.Położył nas tak,że leżałam teraz na nim.Ściągnął moją koszulkę.Zaczął całować moją szyję.U-Mateusz,kocham cię mocno,ale nie dzisiaj,okey?
-Dobrze.Ja ciebie kocham mocniej.-pocałował ostatni raz moją szyję.Ucałowałam go i ułożyłam głowę,na jego torsie.Po chwili zasnęłam.
-------------------------
Hej....To znów ja Patka! :DTak to już drugi post,którego wstawiłam.Mam nadzieję,że się podoba :****Buziaki i do następnego! :*****


wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 18 część 2

-To nic. To do zobaczenia. - powiedziała i przytuliła mnie i pobiegła do środka
Stałem w miejscu przez chwilę i po chwili ruszyłem w drogę do hotelu.   

* Oczami Lilly *

Obudziły mnie jakieś hałasy dochodzące za ściany.
Leniwie otworzyłam oczy wszędzie panowała ciemność, tylko światło z łazienki oświetlało pokój.
Spojrzałam zaspanymi oczami na zegarek, godzina 04.28.
Leniwie wstałam i powolnym krokiem podeszłam do drzwi od łazienki.
Ujrzałam Mateusza pochylonego nad umywalką.
-Jest środek nocy a ty nie dajesz mi spać. - odparłam zaspana
-Oj to przepraszam może ten frajer, który cię odprowadził pomoże ci zasnąć! - krzyknął
-On nie jest frajerem a ty jak zawsze masz jakieś problemy! - odparłam też krzykiem
-To nie moja wina, że ty nagle przychodzisz z jakimś pedałem!
-Pedał to ty masz na drugie imię. Zostawmy tą rozmowę na jutro. - powiedziałam
Wzięłam poduszkę i poszłam do innego pokoju.
Zamknęłam się na klucz i położyłam na łóżku.
Znów się kłócimy, ale tym razem on zaczął kłótnię.
Nie ma prawa przezywać Zayn'a od pedałów i innych.
-Lilly, skarbie. Proszę otwórz. Przepraszam, trochę mnie poniosło. - usłyszałam jego głos za drzwiami
-Spierdalaj! - krzyknęłam
-Nie odpuszczę. Nie chce się znów kłócić. - powiedział a ja nie odpowiedziałam tylko próbowałam zasnąć i w końcu sama zasnęłam

* Rano *

Przez sen usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Po chwili ktoś usiadł na skraju łóżka i delikatnie chwycił moją dłoń.
Wiedziałam już, że to był Mateusz ale nadal udawałam, że śpię.
-Przecież wiem, że nie śpisz. - odparł ironicznie
-Właśnie, że tak. - powiedziałam i zakryłam się kołdrą po sam czubek głowy
-Lilly przepraszam za wczoraj. Jestem ... zazdrosny i nic na to nie poradzę. - powiedział nie puszczając mojej dłoni
-Nie tylko zazdrosny. Ty mi nie ufasz. Zayn to tylko mój kumpel, którego poznałam w klubie. Przyjechał na wakacje ze swoim zespołem. - powiedziałam odkrywając się
-Na prawdę? - spytał podejrzliwie
-Tak spokojnie. - powiedziałem z uśmiechem a on wbił się w moje usta
Pogłębiłam pocałunek gdy usłyszałam dźwięk smsa.
Oderwałam się od mojego chłopaka i chwyciłam telefon na szafce nocnej.

Hej Lilly. Mam pytanie czybyś nie chciała przyjść na nasz koncert? Dostaniesz bilet vipowski .c; Zayn

Uśmiechnęłam się do telefonu a Matii już spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Zayn spytał czybym nie chciała wpaść na ich koncert. Jak chcesz możemy iść razem. - odparłam z uśmiechem
-Nie mogę. Umówiłem się z kumplami ale ty idź. 
-Jak chcesz. - powiedziałam i napisałam Malikowi odpowiedź

Z chęcią :) Lilly

Po chwili dostałam wiadomość abym zjawiła się na stadionie o 17:00.
-Skarbie ja idę. Śniadanie już ci zrobiłem. Pa. - pożegnał się ze mną całują mnie w czoło
Wybiegł z pokoju i zostałam sama trzymając telefon w dłoni.
Po chwili wstałam i powędrowałam w stronę łazienki.
Wzięłam prysznic i ubrałam na siebie świeże ciuchy.  
Zeszłam na dół do kuchni gdzie czekały na mnie naleśniki.
Zabrałam się do jedzenia.
Po zjedzeniu umyłam talerz, wzięłam laptopa i usiadłam na kanapie w salonie.

* Przed koncertem *

Wyszłam z taksówki, która stanęła przed stadionem.
Ogarnął mnie szok gdy ujrzałam przed wejściem tysiące dziewczyn ( głównie nastolatek ).
Przecisnęłam się do przodu i byłam po chwili środku.
Byłam oszołomiona wielkim tłumem dziewczyn, które otoczyły mnie dokoła gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.
-Proszę mnie puścić! - krzyczałam i próbowałam się wyrwać wielkiemu, ociężałemu mężczyźnie
Przestałam się szarpać i zdałam sobie sprawę, że mężczyzna prowadzi mnie za kulisy.
Po chwili mężczyzna, który okazał się ochroniarzem puścił moją dłoń i przed oczyma ukazał się Zayn bez koszulki.
Odwróciłam głowę aby ukryć moją zarumienioną twarz przed chłopakiem.
-Lilly! - krzyknął radośnie podchodząc do mnie zakładając pośpiesznie koszulkę
-Hej Zayn. - odpowiedziałam przytulając się do niego
-Pięknie wyglądasz. - odparł pokazując na mnie palcem z uśmiechem
-Och dziękuje. - powiedziałam a na moich policzkach znów zagościły rumieńce
-Chodź przedstawię cię reszcie. - zaproponował i poszliśmy wolnym krokiem w kierunku garderoby
Gdy zbliżaliśmy w stronę drzwi zaczęliśmy słyszeć dziwne krzyki.
Spojrzałam na Malika a on na mnie.
Zayn powoli otworzył drzwi i ujrzeliśmy horror.
Wszędzie były porozrzucane żelki - misie Haribo i jak Louis, Harry, Liam i Niall wpychali je sobie nawzajem do buzi a Bella i jakaś blondynka siedziały na kanapie spoglądając na nich z ironią.
-To norma. - westchnęła Bella spoglądając na mnie i raz na resztę zespołu.
-Jesteśmy żołnierzami armii Zielonego Misia i ... - odparł Louis - Chcemy mordu. - dopowiedział patrząc się złowieszczo na Zayn'a
Po chwili wszyscy rzucili się na mulata i wpychali mu żelki we włosy, do buzi i do innych miejsc.
Usiadłam na kanapie pomiędzy Bellą i blondynką.
Parę minut później 1D się uspokoiło a mi zaschło w gardle.
-Mogę coś do picia? - zapytałam Zayn'a ale nie usłyszałam odpowiedzi
Zauważyłam pełną butelkę wody a więc wstałam z kanapy i podeszłam do stołu.
Wzięłam butelkę i odwróciłam się na pięcie a moim oczom ukazał się Zayn na moim miejscu.
-Ej, to moje miejsce. - powiedziałam z udawaną złością
-No weź nie marudź. Usiądź mi na kolana. - powiedział mulat i ciągnął mnie na swoje kolana
Zayn chyba zapomniał, że w pomieszczeniu nadal jest reszta i przytulił mnie na wysokości brzucha.
-Acha ... to ty jesteś tą dziewczyną, w której Zayn się zakochał. - powiedziała Bella a ja szybko zeskoczyłam z kolan Malika
Wzrok wszystkich w pomieszczeniu w zrucił się w moją stronę.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć a więc speszona wyszłam w garderoby.
Przeszłam parę kroków do przodu gdy fanki zaczęły krzyczeć.
-O Boże to jest dziewczyna Zayn'a! - krzyczały jak opętane
Nie wiedziałam co mam zrobić a więc wróciłam pod drzwi garderoby i usłyszałam wrzaski Malika.
-Czemu to powiedziałaś! Gdybyś trzymała język za zębami to by Lilly nie wyszła! - krzyczał prawdopodobnie na Bellę bo później usłyszałam jej głos ale nie zrozumiałam co powiedziała
Usiadłam na głośniku obok garderoby i czekałam, aż atmosfera się rozluźni.
Po jakimś czasie z pomieszczenia wyszedł wściekły Zayn.
Odwrócił głowę w moim kierunku i uśmiechnął się blado.
Zapanowała chwila niezręcznej ciszy ale nie wiedziałam co powiedzieć.
-To co się przed chwilą stało. - odparł Zayn drapiąc się po karku - Bella gada bzdury. Ma porannego kaca i nie wie co mówi.
-A więc mnie nie lubisz. - powiedziałam ze smutkiem
-Nie! Jasne, że cię lubię. Ja cię uwielbiam. - odparł a ostatnie zdanie powiedział szeptem
-Ja ciebie też uwielbiam. - zaśmiałam się machając do góry nogami.Zaczął się do mnie zbliżać,gdy nagle moje ręce zawisły na jego szyi.
-Ooooo....Kiedy będą małe Maliczki?-Harry przerwał nam piękny moment,stojąc z całą resztą w framudze drzwi.
-Już w drodze!-zakpiłam po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Nasze śmiechy przerwał jakiś typek, krzycząc, że za chwilę zaczyna się koncert.
-Będziemy czekać na widowni. - odparłam zeskakując z głośnika i razem z dziewczynami poszłyśmy na widownię.Czekałyśmy jakieś 5 minut i koncert w końcu się zaczął.Chłopcy zaczęli piosenką "Kiss You",aż nadeszła pora na "Stole My Heart".
-Chciałbym zadedykować tą piosenkę pewnej niezwykłej i kochanej dziewczynie.-powiedział Zayn,spoglądając na mnie i słodko się przy tym uśmiechając.Pierwsze dźwięki piosenki.Podczas solówki Zayn,on cały czas bacznie mi się przypatrywał.Zrobiło mi się ciepło na sercu.Może to dziwne,ale odkąd poznałam Zayn czuję się przy nim fantastycznie.Jestem z Mateuszem i kocham go,ale Zayn....Zarumieniłam się kiedy tak na mnie patrzył.Skończyli koncert.Razem z dziewczynami poszłam za kulisy.Rzuciłam się na Zayn,oplatając jego szyję.
-To było słodkie.-powiedziałam i udawałam,że nie wiem dla kogo to było.Bo chyba dla mnie,prawda?
-Oooooo...Jak wy słodko razem wyglądacie.-wszyscy powiedzieli chórkiem.Oderwaliśmy się od siebie.
-Ja już będę szła do domu.-oznajmiłam.
-Mogę cię odprowadzić?-zapytał z nutką nadziei w głosie Zayn.
-Ymmm...Jasne.-powiedziałam niechętnie,ponieważ nie chciałam mieć kolejne awantury z Mateuszem w domu.Wyszliśmy z areny,oczywiście Malik musiał rozdać autografy i porobić sobie zdjęcia.Rozumiem to,że jest gwiazdą,ale niektóre fanki przesadzają.Gdy już skończył,chciał chwycić moją dłoń,ale podniosłam ją do góry zaczesując włosy.Po 15 minutach drogi doszliśmy do domu.
-Dziękuje,że mnie odprowadziłeś.-powiedziałam przytulając go.Odwzajemnił uścisk,a jego usta zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do moich.W oddali zauważyłam zbliżającego się Mateusza.Przestraszyłam się i odsunęłam się od Zayn'a na bezpieczną odległość.
-Cześć kochanie.-powiedziałam do Mateusza,gdy już do nas doszedł.Mocno wpiłam się w jego usta,całując go bardzo namiętnie.Chciałam odstraszyć Zayn'a.
-Cześć słońce.-odpowiedział po naszym soczystym pocałunku.
-Zayn,to jest Mateusz.Mateusz to jest Zayn,mój przyjaciel.-przedstawiłam ich.
-Zayn.-podał mu rękę.
-Mateusz.-ścisnął ją.
-Lilly dużo o tobie opowiadała.-spojrzał na mnie złowieszczym wzrokiem.
-No właśnie,o tobie nie.-odpowiedział Mati czym chyba tylko wkurzył Zayn'a.Widziałam,że jest zły na mnie,że nic mu nie powiedziałam.
-Ja już będę szedł.-powiedział spuszczając głowę.
-Zayn...-powiedziałam szeptem.Spojrzał tylko na mnie smutnym wzrokiem,żegnając się z Mateuszem i poszedł.Weszłam z moim chłopakiem do pokoju.Mati widział,że jest smutna.Poszłam do naszej sypialni.Usłyszałam kroki na schodach,ale zignorowałam je,bo wiedziałam,że to Mateusz.Stałam przy safie w samym ręczniku i szukałam czegoś wygodnego do spania.Poczułam ciepłe dłonie Mateusza,spoczywając na moich biodrach.
-Jak ci minął dzień?-zapytał uwodzicielskim głosem,całując moją szyję.
-Dobrze,a jak u twoich kolegów?-wyrwałam się z jego uścisku.
-Aaaa...dobrze.Pytali o ciebie.-oznajmił znów pochodząc do mnie.
-Skarbie nie dzisiaj...-powiedziałam błagalnym tonem
-No,ale ten buziak dał mi do zrozumienia,że chcesz "porozmawiać"dzisiaj ze mną.-powiedział powoli ściągając mój ręcznik.Zakryłam się bluzką.Szybko ubrałam na siebie bluzkę,bieliznę i dresy.
-Mateusz?-prosiłam go gdy ten złapał mnie za tyłek,podniósł do góry i zaczął namiętnie całować.Położył mnie na łóżku i nie przestawał całować.
-Głupek.-powiedziałam wprost do jego ust śmiejąc się.Zaczął masować mój brzuch.
-Zrobię ci masaż.-oświadczył.Jest w tym po prostu genialny.Położyłam się na brzuchu,ściągnęłam koszulkę i zamknęłam oczy.Rozpiął mój stanik i zaczął delikatnie masować moje plecy,co chwile oddając pocałunki na mojej szyi.Wie,że uwielbiam gdy mnie całuje właśnie po szyi.To mój czuły punkt.Skończył,zapiął mój stanik i położył się na plecach.Usiadłam na niego okrakiem.Wpiłam się w jego usta.Gdy się oderwałam,założył kosmyk moich włosów za ucho i uśmiechnął się do mnie.
-Jesteś piękna.-powiedział.
-Dziękuję.Ty też.-znów się zarumieniłam.
-Kocham cię ,mocno.
-Ja ciebie mocniej.-pocałowaliśmy się znów.Pszedł do łazienki,a ja szybko napisałam do Zayn'a.
"Spotkajmy się jutro,to wytłumaczę ci wszystko"
-"Okey".-Mateusz strasznie długo się kąpał więc położyłam się,a moje powieki stawały się coraz cięższe.Zasnęłam.Poczułam tylko jak Mateusz mnie przytula i nakrywa kołdrą.
------
Heeeeeeej!NIESPODZIANKA! To ja Patrycja,koleżanka Natalii.Poprosiła mnie o to,abym dokończyła rozdział,ponieważ jej komp się zespół.Przez jakiś czas to może ja będę dodawać rozdziały.Cieszycie się?Czekajcie na Nexta już niedługo! :D