czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 22 część 1.

* Oczami Britney *

 Śmiało bym mogła powiedzieć, że poprzednia noc była jedną z najgorszych jakie przeżyłam w życiu. Ten przeraźliwy ból głowy przeszywający całą czaszkę od środka, co paro minutowe wyprawy do łazienki, aby wydalić to co nie mogło usiedzieć spokojnie w żołądku.
 Na szczęście nie obudziłam Harry'ego, którego nie chciałam martwić moim stanem. Marzyłam o tym, aby również zapaść w ten oczekiwany stan co Harry, ale za nic mi się nie udało. " Co mi jest? ", pomyślałam parokrotnie w środku nocy wiercąc się na łóżku. Nigdy nie cierpiałam na bezsenność ani nigdy nie miałam żadnych problemów ze snem. Około szóstej rano w końcu rozkoszowałam się słodkim snem, na który tak długo czekałam.
 Był poranek a ja lekko zbudzałam się z kochanego snu. Leniwie otworzyłam ociężałe oczy. Promienie słoneczne lekko mnie oślepiły. Zamknęłam znów oczy, po czym przewróciłam się na plecy.
 Dotknęłam mojego brzucha, który jakoś się nie zmienił od ostatniego dnia. Po ustaleniu, że wszystko w porządku wstałam z łóżka przeciągając się. Spojrzałam na miejsce obok, Harry'ego nie było. "Pewnie jest już na śniadaniu", pomyślałam.
 Na prawdę nie chciało mi się wstawać. Najchętniej bym została w łóżku na wieki.
-Dobra, rusz dupę Britney. - Wyszeptałam sama do siebie.
 Parę minut później byłam już gotowa. Ubrana w to, uczesana tak jak miałam w zwyczaju czyli rozpuszczone włosy i delikatnie umalowana. Nie wyczuwałam, abym miała za chwilę wymiotować lub coś w tym stylu więc lekko pociągnęłam za klamkę. Od razu gdy lekko uchyliłam drzwi było słychać radosne śmiechy i krzyki wszystkich domowników. Schodząc ze schodów zaczęłam cicho ziewać. Potrzebowałam kawy i to mocnej kawy.
 Gdy weszłam do kuchni Bella i Louis wariowali śpiewając piosenkę P!nk - Raise Your Glass, która właśnie leciała w radiu. Lilly śmiała się razem z Zayn'em i Niall'em. Liam łapał się za głowę spoglądając na parę idiotów szepcząc pod nosem: "Co jeszcze wymyślą tego ranka?" Jednak jedyny widok, który mnie najbardziej interesował to mój najukochańszy loczek. Gdy mnie ujrzał od razu uśmiechnął się pokazują swoje urocze dołeczki.
-Hej wszystkim. - Przywitałam się z nimi. Każdy mi pomachał, gdyż nie przebili by się przez śpiew a raczej krzyk narwanej dwójki. Usiadłam obok Harry'ego i przytuliłam się do niego czule, po czym złożyłam na jego ustach soczysty całus.
-Co się tutaj dzieje? - Spytałam Harry'eg rozglądając się dookoła kuchni.
-Kawa ...- Westchnął biorąc łyk herbaty łapiąc mnie w talli i jeszcze bardziej przyciągając do siebie.
-Wszystko zrozumiałe ... - Westchnęłam a Harry podał mi śniadanie złożone z tostów z czekoladą. Bomba kaloryczna, którą musiałam przełknąć przez gulę w gardle, która nagle się pojawiła. Harry spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami a ja odpowiedziałam mu sztucznym uśmiechem. Nie miałam ochoty na jedzenie tylko na kawę, ale bałam się podejść do dwójki debili, którzy stali obok na przejściu do cudownego napoju. "Będę musiała obejść się smakiem i błagać aby moja twarz nagle nie znalazła się w tostach", pomyślałam uśmiechając się do talerza.
-Britney! - Krzyknęła zaskoczona Bella gdy brałam kęs tosta. -Od kiedy tu jesteś? - Zaśmiałam się ironicznie. Oh... Bella i ta jej spostrzegawczość.
-Mniej niż pięć minut. - Westchnęłam rozbawiona jej zaskoczeniem jakby pierwszy raz mnie na oczy widziała. Wzięła łyk soku pomarańczowego i zaczęła nad czymś dumać. -Dajcie kamerę, Bella nad czymś myśli. - Zaśmiałam się ze wszystkimi. Bella się zmieszała i odstawiła kubek z sokiem na blat.
-Britney możemy pogadać w cztery oczy? - Zapytała poważnie patrząc na mnie przeszywając zimnym spojrzeniem swoich niebieskich oczu. Każdy spojrzał na mnie z lekkim przestrachem. "Co ja znowu zrobiłam", zapytałam samą siebie w duchu.
 Wstałam z krzesła i ruszyłam za Bellą do salonu. Usiedliśmy na kanapie a ona wbiła we mnie wzrok pełen współczucia i troski. Jaka szybka zmiana nastroju. Co się mogło stać takiego, że musi ze mną porozmawiać na osobności. Czułam się jak na rozmowie o pracę.
-Wszystko w porządku? - Zapytała szeptem.
-Tak... - Rzekłam tak samo cicho jak ona. Prawdopodobnie chciała aby nikt nas nie usłyszał.
-Jakoś mi się nie wydaje. - Syknęła oschle. Nie podobały mi się te zmiany nastroju. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co chodzi.
-O co ci chodzi? - Zapytałam tym razem nie szeptem.
-Cały czas się ze mnie naśmiewasz. - Oznajmiła zła walą
c prosto z mostu. - Nie ważne co zrobię to ty się ze mnie naśmiewasz i mnie poniżasz! - Krzyknęła wściekła. W jej oczach płonął ogień wściekłości jaki nigdy u niej nie widziałam.
-To był tylko żart. - Rzekłam przepraszająco.
-Jakoś mało śmieszny. - Odparła ironicznie.
-Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam, że tak o tym myślisz. - Wybełkotałam zaskoczona.
-"Dajcie kamerę, Bella nad czymś myśli." - Zacytowała moją poprzednią myśl.
-Bella nie obrażaj się. - Nakazałam lekko tracą kontrolę nad sytuacją.
-Nie będziesz mi do jasnej cholery rozkazywać! - Krzyknęła. - Mam w dupie taką przyjaźń, w której jedno jest tą wspaniałą a druga to tylko idiotka, z której można się pośmiać! - Jej słowa raniły bardziej niż cięcia żyletek. Tak sądziła? Nigdy tak nie było i będzie!
-Ale...
-Żadne "Ale"! Zawsze ja byłam ta gorsza, teraz już nie pozwolę traktować się jak śmiecia! - Krzyczała dwa razy głośniej niż zwykle. Czułam się jakby za ścianą nie było Harry'ego, Louis'a, Liam'a, Niall'a, Zayn'a i Lilly. Wpatrywałam się w nią tępo nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje. Chciałam krzyczeć, ale żółć w gardle całkowicie nie pozwalała wydobyć z siebie choćby jęknięcie.
-Koniec tej całej przyjaźni. - Wrzasnęła. Czułam jakbym spadała w ciemną otchłań. Bella nie mogła... Przecież...
-Bella... - Wybełkotałam czując słone łzy cisnące się w moich jeszcze zaspanych oczach. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko odeszła patrząc na mnie z pogardą. Wszystko zaczęło się rozmywać. Teraz rzeczywiście otaczała mnie ciemność. Zacisnęłam powieki ze wszystkich sił podwijając kolana pod brodę i chowając głowę. Chciałam zmienić się w mały punkt w tych ciemnościach i tak zmniejszać się, aż w końcu zniknę.
 Chwilę później gwałtownie otworzyłam przy tym głośno nabrałam powietrze powstrzymując przerażony krzyk. Leżałam tak chwilę ciężko dysząc. Dopiero po paru chwilach doszło do mnie, że to był koszmar. Mój pierwszy koszmar w życiu a w roli głównej Bella, cudownie.
 Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i gorączkowo lustrowałam pokój czy coś się zmieniło jednak niczego nie odkryłam. Powoli wstałam, lecz od razu zakręciło mi się w głowie. Podparłam się szafki nocnej i złapałam za czoło biorąc kilka głębokich wdechów. Gdy zawroty minęły podreptałam do łazienki.
 Spojrzałam w swoje odbicie i doznałam szoku. Wyglądałam jak po ostrej nocy. Włosy sterczały we wszystkie strony trochę mokre od potu i łez, które lały się ze mnie niemiłosiernie kiedy przeżywałam koszmar. Musiałam wziąć długi oczyszczający prysznic.
 Kilka minut później ubrana w to co mi się śniło, uczesana i umalowana tak samo wyszłam z łazienki. Spojrzałam na łóżko ze wstydem. Było całe mokre od mojego potu i łez. Postanowiłam zmienić pościel. Po zdjęciu starej i założeniu nowej pościeli wyszłam ostrożnie z pokoju. Ze strachem uznałam, że znów słyszę wesołe krzyki i wydobywające się z radia dźwięki piosenki P!nk. Ostrożnie robiąc kolejne kroki po schodach zastanawiałam się czy to czasem nie był sen proroczy. Wiele razy o tym słyszałam od Belli i kilku znajomych ze szkoły, którzy to przeżyli i ja właśnie miałam to przeżyć.
 Zawahałam się czy wejść do kuchni czy nie. Trudne pytanie. Jednak po przemyśleniu wszystkich za i przeciw zwyciężył głód ciekawości co się stanie. Weszłam do kuchni z udawaną radością. Kuchnia nie różniła się właściwie niczym od mojego snu. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz po plecach. Zlustrowałam kuchnię szukając czegoś niepokojącego jednak wszystko po staremu. Louis i Bella byli pogrążeni w wspólnych wygłupach, Lilly, Zayn i Niall się z nich śmiali i tylko jedna postać wyglądała na przygaszoną. Mój Harry. Jednak po chwili się odwrócił w moją stronę i uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Hej wszystkim. - Przywitałam się cała w skowronkach nie spuszczając wzroku z Harry'ego a on ze mnie. Usiadłam koło loczka, który mocno mnie przytulił i obdarzył czułym pocałunkiem. Ten był jeszcze lepszy niż we śnie, o wiele lepszy.
-Co się tutaj dzieje? - Spytałam i poczułam się jakbym odgrywała przedstawienie a przed paroma minutami odbyła się próba generalna.
-Kawa... - Westchnął popijając herbatę i ( tak jak w śnie ) złapał mnie w talli by mnie przyciągnąć bliżej siebie. Po chwili podsunął mi pod nos talerz z tostami... Tak. Nie chciałam jeść bo wiedziałam, że za chwilę to się stanie a tego nie chciałam. Wpadłam na pomysł. Nie zaczęłam jeść tylko wygodnie oparłam się o tors chłopaka i czekałam. Bella zdała sobie sprawę z mojej obecności gdy brałam gryz tosta a więc nie wezmę go nawet do dłoni. Mimo poirytowanego żołądka, który oczekiwał strawy siedziałam cicho jakby nic się nie stało i nie była głodna. Zamknęłam na chwilę oczy ciesząc się spokojem.
-Britney! - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Otworzyłam gwałtownie oczy i wpatrywałam się w nią przerażona. Nic nie zjadłam! Jak ona może, to nie tak powinno być! - Od kiedy ty tu jesteś? - Serce zabiło mi szybciej.
-Od jakiś pięciu minut. - Wybakałam. Jestem na przegranym polu. Bella chwyciła szklankę i wzięła łyk a ja zasznurowałam usta by nic z nich się nie wydobyło. Tak jak przedtem Bella się nad czym zastanawiała i spoważniała, po czym spojrzała na mnie przeszywając mnie tym swoim spojrzeniem. Zachciało mi się płakać.
-Britney możemy pogadać w cztery oczy? - Te słowa były jak wyrok śmierci. W odpowiedzi kiwnęłam powoli głową a ona obdarzyła mnie uśmiechem pełnym troski. Ostrożnie wstałam na drżących nogach i podążałam za moją przyjaciółką, która za chwilę się stanie moją byłą przyjaciółką. Co mnie zdziwiło nie zostaliśmy w salonie tylko weszliśmy do schodach na piętro i do pokoju jej i Lou. Otworzyła mi drzwi i przepuściła w drzwiach. W pokoju panował pół mrok z powodu zasłoniętych rolet. Bałagan był tylko spowodowany przez Louis'a, gdyż wszędzie rozpoznałam jego ukochane koszulki w paski i kolorowe spodnie, z którymi się nie rozstawał przez całe wakacje.
 Bella zamknęła drzwi i usiadła na łóżku opierając się o jego za głowie. Poklepała przyjaźnie miejsce obok siebie dając mi do świadomości abym usiadła. Tak też zrobiłam. Teraz czekałam na najgorsze.
-Wszystko w porządku? - Zapytała szeptem a ja nie mogłam. Wybuchłam.
-Przepraszam! - Prawie, że krzyknęłam łamiącym się głosem. - Przepraszam, że tak cię traktuje. Nie wiedziałam, że ciebie to boli. Na prawdę się poprawie. Obiecuję, ale nie zostawiaj mnie! - Panicznie krzyczałam a policzkach lały się łzy. Nie przypuszczałam, że mogę tak wybuchnąć histerią. Dziewczyna patrzyła na mnie wystraszona jakby nie wiedziała o co mi chodzi. Rozszlochałam się już na dobre.
-Britney. - Wyszeptała wystraszona obejmując mnie ramieniem.
Przytuliłam się do niej a ona kilka razy pocałowała moje włosy a ja zaczęłam się uspokajać. Skąd u mnie taka histeria? To z powodu, że mogłam stracić najbliższą mi osobę w życiu. Osobę, która wie o mnie wszystko i tylko ona potrafi mnie pocieszyć?
-Cii... - Szeptała nie puszczając mnie. Ten szept. Charakterystyczny, łagodny i wypełniony po brzegi troską. Czułam się bezpieczniej w jej ramionach. - Jeśli tak jest ci źle z tego powodu, że w nocy mnie obudziłaś to nic. I tak nie mogłam spać... Louis chrapał. - Zaśmiała się cicho a ja wzdrygłam się. O to chodziło?
-Nie... Nie jesteś na mnie wściekła? - Zapytałam zaskoczona podnosząc wzrok by na nią spojrzeć. Jej spojrzenie było takie spokojnie, że aż ja zaczęłam się uspokajać.
-Za to, że mnie obudziłaś? Jasne, że nie. Czemu niby miałam? - Zapytała szukając czegoś na mojej twarzy. Jakieś emocji, która mogłaby jej pomóc w odkryciu mojego zachowania. - Brit, co się dzieje? - Zapytała poważnie a ja powoli zaczęłam opowiadać jej sen ze szczegółami. Patrzyła na mnie badawczo wchłonąć wszystkie moje słowa jak gąbka.
-Miałabym cię za to znienawidzić? - Zapytała rozbawiona moim głupim snem. Spuściłam głowę a ona w odpowiedzi mocniej mnie przytuliła. - Ach... Britney. Ty? miałbyś mnie upokorzyć? Sama świetnie sobie daję radę. - Przyznała i wybuchłam śmiechem razem z nią.
-To po co chciałaś pogadać? - Zapytałam gdy już się uspokoiłyśmy.
-W nocy gdy mnie obudziła w spółce z panem "Ja wcale nie chrapię" widziałam, że szłaś do kuchni po picie a gdy wracałaś to niedokładnie zamknęłaś drzwi i słyszałam, że prawię całą noc nie spałaś tylko wymiotowałaś. Dlatego chciałam się spytać czy idziesz z nami na imprezę do Ed'a?
-Ed'a? - Powtórzyłam zdziwiona. Nie znam żadnego Ed'a.
-Ed Sheeran. Przyjaciel chłopaków, dzisiaj urządza małą imprezę u siebie i jesteśmy zaproszeni. Dlatego chciałam się spytać czy jesteś na siłach by iść? - Wytłumaczyła mi wszystko. - Jeśli nie chcesz iść to ja zostanę z tobą.
-Jasne, że idę! - Zawołałam z entuzjazmem.  Moja przyjaciółka odpowiedziała szerokim uśmiechem. Pewnie nie szło jej by to na rękę gdyby musiała się ze mną nudzić tutaj.
-Zayn mówił, że poznamy wielu nowych ludzi w tym Danielle, dziewczynę Liam'a.
-Super! - Jeszcze głośnie z zawołałam.
 Byłam taka szczęśliwa. Między Bellą a mną wszystko po staremu i nie musiałam się martwić, że coś się stanie. Trudno doprowadzić do stanu aby Bella kogoś nienawidziła. Była zbyt troskliwą osobą na nienawidzenie każdego dupka w okolicy, jak to zawsze powtarza: "Nie jest dupkiem. Pewnie jest niekochany i trzeba mu pokazać co to znaczy miłość". Niestety tak najczęściej chłopacy łamali jej serca. Jednak nie poddawała się i brnęła dalej w swoim postanowieniu.
 Po kilku minutach rozmów na temat ubrania się nadchodzącą imprezę postanowiłyśmy wrócić na śniadanie. Jeszcze musiałyśmy się przyszykować.
-Bella. - Zaczęłam gdy już byłyśmy prawie pod drzwiami.
-Tak? - Spytała nie zatrzymując się.
-Musicie tutaj na serio posprzątać. - Wycedziłam i obie wybuchłyśmy śmiechem wychodząc z pokoju.

__________________________________________________________________________

Hejka! ;D Rozdział napisany! kolejna część pojawi się wkrótce bo mam od jakiegoś czasu dużo weny ;> Proszę o komentarze bo dają motywację do pisania! ;D