czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 19

*Oczami Belli*
Po wczorajszym koncercie,Zayn zniknął z Lilly,a my z chłopakami wróciliśmy do hotelu.Po powrocie do hotelu,pożegnałam się z Louis'em i poszłam spać.W nocy słyszałam dźwięki otwieranych drziw,ale zignorowałam to myśląc,że to moja fantazja płata mi figle.Obudziło mnie przyjemne smyranie po brzuchu.To Louih.Jego dłonie wędrowały po moim brzuchu,coraz to wyżej przysuwając się w górę,dawając mojemu ciału ukojenia.Cieszę się,że jesteśmy razem.Otworzyłam zaspane oczy,spojrzałam na Louis'a słodko się uśmiechając.
-Cześć Słońce.-powiedział gładząc mój policzek palcem.
-Hej.Musisz mnie tak wcześnie budzić?-zapytałam składając na jego ustach słodki pocałunek.
-Taaak.Dzisiaj wracamy do Londynu.-oznajmił mi mój chłopak.Posmutniałam trochę przez powrót i też z powodu tego,że Zayn wczoraj się na mnie wydarł.Louis zauważył moją smutną minę i bez słowa,mocno wpił się w moje usta.Wstałam i poszłam się ubrać.Dziś w Polsce jest naprawdę ciepło.Gdy wróciłam do pokoju ,Louis czekał na mnie ubrany i gotowy do wyjścia na śniadanie.Poszliśmy jeszcze sprawdzić czy reszta jest w swoich pokojach,żaby razem zejść na śniadanie.Nikogo nie ma.Pewnie już siedzą na dole.gdy czekaliśmy na widnę,Louis chwycił mnie w pasie i mocno przyciągnął do siebie.
-Mówiłem ci już jak bardzo cię kocham?-cmokając moje wargi,powoli schodząc na szyję.
-Nie przypominam sobie.-powiedziałam z sarkazmem.Przybliżyłam swoją twarz do jego,a on mocno mnie pocałował.Zaczął namiętnie mnie całować.
-Bella,co ty robisz?!-usłyszałam krzyk mojego ojca.Natychmiast oderwaliśmy się od siebie.
-Louis,co ty do cholery robisz.-popchnęłam chłopaka.
-Isabello masz mi to natychmiast wytłumaczyć!-nakazał mój ojciec.
-Dobrze,ale po śniadaniu!-odkrzyknęłam i wbiegłam z chłopakiem do windy.On się nawet do mnie nie odezwał.
-Mam tego dość.To boli.-wycedził.
-Czego?-zapytałam zdziwiona.
-Ukrywania się przed twoim ojcem.Pomimo tego,że jesteśmy razem kilka dni,to jest męczące.-powiedział co mu na sercu leżało.
-Czuję się jakbyś miał pretensję do mnie o to,że jesteśmy razem.-powiedziałam smutna z żalem w głosie.
-Bella skarbie,nie o to mi chodzi.-przytulił mnie i zatrzymał windę.-Kocham cię bardzo tylko,że chciałbym wykrzyczeć światu jak bardzo cię kocham,bez ukrywania się przed twoim ojcem.-pocałował mnie w czubek głowy.
-Też cię kocham Lou.-chłopak pozwolił windzie zjechać na dół.Wyszliśmy z niej i poszliśmy na śniadanie,gdzie byli wszyscy.Zamówiliśmy śniadanie i usiedliśmy z naszymi przyjaciółmi.Spojrzałam tylko na Zayn'a.Był strasznie przygnębiony.Siedziałam obok Niall'a.Blondyn ma z nim pokoju,więc może on mi powie o co chodzi.
-Niall,co się stało Zayn'owi?-zapytałam szepcząc do niego na ucho.
-Jest taki od wczoraj,odkąd wrócił do hotelu.Nie chciał ze mną o tym rozmawiać,bo powiedział tylko,że wszystko jest okey.-odpowiedział mi Irlandczyk.Wróciliśmy do swoich pokoi.Louis poszedł się spakować,węc postanowiłam zrobić to samo.Zaczęłam składać wszystkie ubrania,po kolei wkładać je do walizki,aż nagle wpadłam na genialny pomysł.Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi pokoju hotelowego Zayn'a.Nikt mi nie odpowiedział i nie otworzył,więc weszłam sama.Zayn właśnie się kąpał.Skorzystałam z okazji i wysłałam sms do Lilly z jog telefonu.
"Hej Lilly,spotkajmy się dzisiaj na lotnisku o 15,to ważne!Bella:*"
Po cichu wyszłam z jego sypialni i gdy weszłam do swojej,na moim łóżku siedział mój ojciec.
-Jak ty tu wszedłeś?-zapytałam zła.
-Zostawiłaś otwarte drzwi.-odpowiedział.
-Co chcesz ode mnie?
-Dlaczego całowałaś się dzisiaj z Louis'em?-zapytał podnosząc głos.
-Po pierwsze nie wydzieraj się na mnie,a po drugie całowałam się z nim,bo jesteśmy razem!-krzyknęłam.
-Ty nie możesz z nim być!
-Mam 18 lat,mogę chodzić z kim chcę!-odkrzyknęłam z łzami w oczach.
-Bella przepraszam,że na ciebie nakrzyczałem,ale martwię się o ciebie.Wiem,że masz pecha w związkach i nie chcę żebyś znów cierpiała.-wytłumaczył mój ojciec przytulając do siebie.
-Ale Louis taki nie jest.On mnie kocha,a ja kocham go.Daj mu szansę.-powiedziałam.
-Dobrze,ale już nie płacz i zabieraj rzeczy,bo trzeba już jechać.-wyszedł z mojego pokoju.Po nim do mnie przyszedł Lou.
-Płakałaś?-zapytała.
-Troszeczkę,ale to dlatego,że wyjaśniłam wszystko tacie.Nie musimy się już ukrywać.-powiedziałam całując jego nosek.
-Cieszę się,a teraz daj mi walizkę i idziemy na dół.-podałam mu walizkę po czym zeszliśmy na dół do reszty.Wsiedliśmy do wielkiej limuzyny i po 15 minutach byliśmy na lotnisku.
*Oczami Lilly.*
Gdy dostałam sms od Belli siedziałam właśnie z Mateuszem.
-Kochanie,nie obrazisz się jak wyskoczę gdzieś na 2 godzinki?-zapytałam.
-Gdzie?-zapytał ciekawy.
-Wiesz,ten Zayn,którego wczoraj poznałeś wylatuje razem z przyjaciółmi z Polski,więc chciałam się z nimi pożegnać.-wytłumaczyłam.
-Jasne,tylko niech cię zostawią tutaj.-zaśmiał się.Poszłam na górę i wybrałam dla siebie ciuchy.Wzięłam małą torebeczkę i zeszłam na dół.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział Mati,wstając z sofy i podchodząc do mnie.Objął mnie w pasie i posłał mi jednoznaczne spojrzenie.
-Mateusz nie teraz,spieszę się.-powiedziałam kiedy on całował moją szyję.
-Nic się chyba nie stanie jak się trochę spóźnisz.-powiedział nie odrywając swoich warg od mojej szyi.Zaczął ściągać moją katanę.
-Stanie się,stanie.Wiesz,że cię kocham ZBOCZEŃCU,ale się śpieszę.-powiedziałam składając na jego ustach soczysty pocałunek.Chciałam już wyjść,ale on znów mnie zatrzymał,łapiąc mój nadgarstek.-co się znowu stało?
-Odpłacisz mi się w nocy.-posłał mi to swoje uwodzicielskie spojrzenie,w którym za każdym razem po prostu tonę.
-Zboczeniec.-pocałowałam go i wyszłam.Wsiadłam do samochodu i pojechałam na lotnisko,o którym wspominała Bella.Po jakiś 10 minutach już tam byłam.W oddali ujrzałam sylwetkę Zayn'a.Podbiegłam do niego.
-Zayn!-krzyknęłam.Chciałam go przytulić,ale się ode mnie odsunął.
-Co ty tu robisz?-zapytał obojętnie.
-Zayn,o co ci chodzi?Od wczoraj dziwnie się zachowujesz.Mógłbyś mi to wytłumaczyć?-zapytałam.Widziałam jak reszta jego znajomych przygląda się całej tej rozmowie.
-Ty się mnie pytasz,o co mi chodzi?To może ty mi wytłumaczysz całą tą wczorajszą sytuację!-ton chłopaka mi się nie podobał.
-Co ja mam ci tłumaczyć?Mateusz to mój chłopak.-wytłumaczyłam.
-Dlaczego mi o nim nie powiedziałaś?Byłbym na coś takiego przygotowany.
-Nie powiedziałam ci,bo uznałam,że niepotrzebne ci to.Po za tym jesteś moim przyjaciele,więc dlaczego się na mnie wydzierasz?-zapytałam smutna.
-Bo ja....Oh nieważne.Może ci ulży,ale więcej już na ciebie nie nakrzyczę,bo już się nie zobaczymy!-powiedział odwracając się ode mnie.
-Zayn!Kurwa Zayn!Nie odwracaj się ode mnie!Taki z ciebie przyjaciel?Dobra,nawet do mnie nie dzwoń!-krzyczałam na całe lotnisko.Chłopak po prostu szedł przed siebie.Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.Nagle podbiegła do mnie Bella.
-Nie przejmuj się nim.To idiota.-przytuliła mnie.-Przepraszam cię,ale muszę już iść.Do zobaczenia,mam nadzieję.-uśmiechnęła się do mnie.ON odwrócił się na chwilę i spojrzał na mnie z pogardą w oczach.Odwróciłam się i poszłam do swojego auta,którym wróciłam do domu.Gdy weszłam do domu,Mateusz siedział ze swoimi kolegami.
-Cześć słońce.-powiedziała do mnie radośnie Mateusz.
-Cześć.-przywitałam się i z nim i z chłopakami.
-Co to za kwaśna mina?-zapytał z troską w głosie.
-Nie,jestem zmęczona.-wymusiłam na swojej twarzy uśmiech.Usiadłam obok mojego chłopaka,kładąc mój policzek na jego ramieniu.Chwyciłam jego dłoń i bawiłam się jego palcami.Mateusz nareszcie spławi swoich kolegów.Poszłam się umyć,a gdy umyta wyszłam z łazienki mój chłopak leżał już w łóżku.Położyłam się obok niego.Tylko w nim mam jakieś wsparcie.Zaczął jeździć ręką,którą wsadził pod moją koszulkę,po moim brzuchu.
-Mateusz,proszę cię.Źle się dzisiaj czuję.Pocałował go.Położył nas tak,że leżałam teraz na nim.Ściągnął moją koszulkę.Zaczął całować moją szyję.U-Mateusz,kocham cię mocno,ale nie dzisiaj,okey?
-Dobrze.Ja ciebie kocham mocniej.-pocałował ostatni raz moją szyję.Ucałowałam go i ułożyłam głowę,na jego torsie.Po chwili zasnęłam.
-------------------------
Hej....To znów ja Patka! :DTak to już drugi post,którego wstawiłam.Mam nadzieję,że się podoba :****Buziaki i do następnego! :*****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz